Norwescy rolnicy czekają na pracowników sezonowych z Polski. Miejscowych – nie chcą
Od kilku miesięcy w związku z pandemią do Norwegii w praktyce nie można wjechać. Osoby bez stałego numeru personalnego i meldunku są zawracane z granicy, nawet jeśli pracodawca przysyła na przejście swoich prawników. Co to oznacza dla rynku pracy?
Według oficjalnych statystyk największą mniejszością w Norwegii są Polacy – jest ich ponad 100 tysięcy. Wielu z nich to emigranci zarobkowi, którzy osiedlili się w Norwegii w ciągu ostatnich kilku-kilkunastu lat. Do 2020 roku Polaków w Norwegii było znacznie więcej – część z nich to pracownicy sezonowi, przyjeżdżający do pracy na budowy, do domów opieki oraz do pracy w rolnictwie i ogrodnictwie. Z pandemicznym zamknięciem granic dla osób bez stałego numeru personalnego, pojawiły się nowe problemy na norweskim rynku pracy – teraz nie wiadomo, kto mógłby zbierać norweskie truskawki i pielić miejscowe plantacje.
Rolnicy wcale nie są pewni, czy powinni to robić ich rodacy.
Norwescy rolnicy nie chcą rodaków
Już w tej chwili około 4 tysięcy bezrobotnych zgłosiło w urzędach pracy chęć podjęcia zatrudnienia w rolnictwie. Rzecz w tym, że pracodawcy z branży rolnej na razie nie zgłaszają wakatów – mają nadzieję na poluzowanie przepisów pandemicznych i na to, że znów na sezon zatrudnią „swoich” pracowników z zagranicy.
W tym Polaków.
Według Norweskiego Stowarzyszenia Młodzieży Wiejskiej miejscowi rolnicy po prostu nie chcą zatrudniać swoich rodaków. Stowarzyszenie twierdzi, że młodzi ludzie z Norwegii chcą pracować na wsi i są gotowi pracować ciężko. Potrzebują pracy w wakacje, a truskawki, bez względu na pandemię, zawsze rosną tak samo i zawsze wymagają tej samej dbałości.
Rolnictwo tworzy co roku w sezonie około 30 tysięcy miejsc pracy. Rolnicy zatrudniają pracowników sezonowych z zagranicy, w tym z Polski, z kilku powodów. Pracownik sezonowy przyjeżdża do pracy zdecydowany na to, by spędzać cały czas w pracy. Umie i chce ciężko pracować, nie bierze dni wolnych, jest przewidywalny i stabilny. Pracownicy często zgadzają się, by mieszkać w pomieszczeniach przygotowanych przez pracodawcę, dzięki czemu są stale dyspozycyjni. I wreszcie – sezonowi akceptują stawki często niższe niż te, których oczekiwaliby Norwegowie.
Polacy na norweskim rynku pracy
Największą grupę narodowościową wśród emigrantów ekonomicznych stanowią Polacy. Jest ich tu w tej chwili legalnie ponad 112 tysięcy, co stanowi około 20% wszystkich emigrantów zarobkowych. Powszechnie wiadomo, że Polacy zatrudniani są w rolnictwie oraz na budowach, że pracują ciężko, są silni i kompetentni. Mało kto wie, że ponad 40% z polskich pracowników budowlanych w kraju ojczystym nigdy nie miała do czynienia z tą branżą. Wielu z nich to dobrze wykształceni fachowcy innych branż, intelektualiści, inżynierowie, wysoko kwalifikowani fachowcy.
Kobiety emigrujące w poszukiwaniu zatrudnienia zagranicą są w jeszcze gorszej sytuacji. Wśród polskich sprzątaczek, pracujących w Norwegii tylko jeden procent miał kiedykolwiek wcześniej przez emigracją doświadczenie w sprzątaniu. To dane z analiz pracującej w Norwegii badaczki, Polki Anny Przybyszewskiej z Nord Univeritet.
Polacy zatrudniani w Norwegii zgadzają się na wykonywanie zawodów poniżej swoich kwalifikacji, ponieważ ważne dla nich jest, by jak najszybciej osiąść w nowym kraju. W tej sytuacji rozpoczęcie pracy na przykład w roli niewykwalifikowanego robotnika rolnego wydaje się wystarczająco dobrym startem na zagospodarowanie.
Uwaga – może jednak okazać się, że nic innego nich nie czeka. Z badań Anny Przybyszewskiej wynika, że pracownik, którego raz utożsami się z określonym zawodem, nie może liczyć na awans lub zatrudnienie zgodne z jego prawdziwymi kwalifikacjami. Pracownicy, których ankietowała Przybyszewska opowiadali, że byli po prostu pomijani w rozmowach o pracę na stanowiska inne niż wynikające z norweskiego cv.
A teraz COVID
Na razie przepisy pandemiczne w Norwegii zamknęły granicę dla pracowników sezonowych. Jakie będą decyzje norweskich rolników – zobaczymy po połowie maja, gdy mają – jak się zapowiada – zostać zniesione ograniczenia dotyczące wjazdu dla osób bez stałego miejsca zamieszkania. Norweska wioska jest w tym roku wyjątkowo zimna i – podobnie jak w Polsce – na razie nie zapowiada się ocieplenie. To zaś może oznaczać, że prace w rolnictwie ulegną pewnemu opóźnieniu – z korzyścią dla norweskich rolników, czekających na swoich pracowników z zagranicy.
Oraz z Polski.