czwartek, 10 października, 2024
bezpieczeństwoCOVID19NAUKAzdrowie

Borelioza w Polsce. Naukowcy: statystyki w pandemii zakłamują obraz problemu

Borelioza w Polsce w najnowszej publikacji szczecińskich biologów: sytuacja chorych na te chorobę wygląda w tej chwili bardzo źle. Według badaczy nie wykryto około 40 procent zachorowań, które z pewnością miały miejsce w roku 2020. Jak wygląda sytuacja w 2021?

Naukowcy z Uniwersytetu Szczecińskiego postanowili zbadać wpływ pandemii COVID-19 na zachorowania na boreliozę w Polsce. W swojej pracy oparli się po prostu na danych statystycznych i zestawili je. Niewielka ilość zgłoszonych zachorowań powinna napawać optymizmem, ale okazuje się być bardzo pesymistyczna.

Borelioza a pandemia

Publikacja biologów ze Szczecina, Mariusza Piotrowskiego i Anny Rymaszewskiej, właśnie ujrzała światło dzienne. Pojawiła się w Acta Parasitologica 3 stycznia br.

W Polsce do końca 2020 roku zarejestrowano 12 524 zachorowania na boreliozę. To znacznie mniej niż w latach poprzednich – czy to dobra wiadomość. Biolodzy zestawiają to z danymi z 2018 i 2019 roku. Wtedy to zarejestrowano odpowiednio 20 150 oraz 20 614 zachorowań na boreliozę. Ogólna liczba zachorowań na boreliozę w 2018 i 2019 roku była na podobnym poziomie. Na podobnym poziomie kształtował się również miesięczny wzrost liczby przypadków.

Rok 2020 w styczniu i lutym (czyli tuż przed pandemią) charakteryzował się takim samym wzrostem liczby zgłoszonych zachorowań jak w latach poprzednich. Różnica zaczęła być zauważalna w marcu, a obniżony wzrost w stosunku do lat poprzednich utrzymuje się do dziś. W grudniu 2020 zarejestrowano o około 8 000 mniej przypadków boreliozy niż w poprzednich latach.

Czy może to zasługa lockdownów i zakazów wychodzenia do lasu, który ogłoszono na początku pandemii?

Dobrodziejstwo zakazów

Zakaz wychodzenia z domów oraz zakaz wstępu do lasów i parków narodowych został ogłoszony na samym początku pandemii COVID-19. Trwał od 3 do 19 kwietnia 2020, czyli 2 tygodnie. Chłodny kwiecień nie sprzyjał aktywności kleszczy. Z kolei maj na pewno był tym okresem, gdy kleszcze zintensyfikowały swoją aktywność. Maj jest od kilku lat ogłaszany miesiącem świadomości boreliozy – właśnie dlatego, że wtedy kleszcze naprawdę zaczynają atakować ludzi i zwierzęta.

Założenie, że lockdown sprawił, iż pojawiło się mało zachorowań mogłoby być słuszne, gdyby zakaz wstępu do parków i lasów trwał dłużej. Jednak trwał tylko 2 tygodnie, tj. 1/24 roku i usprawiedliwiałby spadek zakażeń o około 4 procent. Tymczasem przypadków boreliozy zanotowano o 40 procent mniej.

Co na to naukowcy?

Smutne wnioski

Szczecinianie analizują sytuację następująco: zmniejszona liczba zachorowań na boreliozę zbiegła się z początkiem epidemii COVID-19 w Polsce w marcu 2020 roku. Co roku zachorowalność na boreliozę w Polsce kształtuje się na podobnym poziomie przy podobnym miesięcznym wzroście.

Wybuch pandemii COVID-19 miał istotny wpływ na liczbę odnotowanych przypadków i nie stało się tak z powodu mniejszej ilości zachorowań. Sytuacja ta wynika ze zmniejszonej wykrywalności istniejących nowych przypadków. Według naukowców mogło mieć katastrofalne skutki dla osób, które nie otrzymały leczenia w odpowiednim czasie.

Mówiąc inaczej – w 2020 roku przynajmniej 8 tysięcy Polaków nie zostało zdiagnozowanych mimo zachorowania i nie otrzymało do tej pory odpowiedniej pomocy. Stan zdrowia publicznego jeśli chodzi o choroby odkleszczowe nie jest lepszy – po prostu chorych nie ma w systemie.

Stan na 2021 nie jest jeszcze znany. W połowie października odnotowano nieco ponad 10 i pół tysiąca zachorowań. Oznacza to, że sytuacja może być podobna do tej z 2020 roku.

Borelioza: więcej o boreliozie TU.

Zdjęcie Pixabay

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.