1000-letni kolczyk wykopany w na polach Jutlandii
Złoty kolczyk z emaliowanymi elementami prawdopodobnie pochodzi z epoki Wikingów. Wikingowie to Skandynawia, a jednak takiego skarbu nigdy dotąd nie znaleziono w krajach skandynawskich.
Poszukiwacz amator z wykrywaczem metalu odkrył na wiosnę br. złoty drobiazg na jutlandzkim polu. Był zachwycony i zaniósł swoje znalezisko do Muzeum Narodowego. Znaleziony w Danii kolczyk najprawdopodobniej przywędrował z daleka.
Kolczyk z daleka
Wiek koczyka szacuje się na około 1000 lat. Skarb prawdopodobnie pochodzi z Egiptu lub z Bizancjum. Wiadomo prawie na pewno, że tego rodzaju biżuteria nie znajdowała się nigdy w powszechnym handlu. Jest bardzo prawdopodobne, że koczyk – wraz z drugim od kompletu – został wręczony jego posiadaczowi w charakterze prezentu. Obdarowującym był ktoś wybitny, być może nawet cesarz lub król.
Kolczyk został wykonany tą samą techniką co Krzyż królowej Dagmar (Dagmarkorset). Krzyż znaleziono w 1683 roku w jednym z królewskich grobowców w kościele Bendts w Ringsted. Według tradycji krzyż należał do królowej Dagmar, księżniczki czeskiej, żony króla Danii Waldemara, zmarłej w 1212 roku. Dagmar uważa się królową ludu, piękną, miłą i delikatną.
Ale kim mógł być właściciel znalezionych w tym roku na duńskim polu kolczyka?
Rycerz? Ochroniarz?
Do tej pory znaleziono 10-12 innych podobnych kolczyków. Znajdowały się w różnych miejscach Europy, ale nigdy wcześniej w Skandynawii.
Kolczyk składa się ze złotej płytki w kształcie półksiężyca włożonej w oprawkę wykonaną ze złotych ornamentów. Półksiężyc pokryto emalią. Na kolczyku widnieją dwa stylizowane ptaki przy drzewie lub innej roślinie, symbolizującej drzewo życia.
Jest możliwe, że jeden z Wikingów, który zaciągnął się do wojsk cesarza bizantyjskiego, otrzymał ten prezent od władcy za zasługi. Z islandzkich sag wiemy, że najemnicy wracali ze Wschodu z jedwabiem, bronią i innymi bogatymi prezentami. A potem…? A potem być może kolczyk zgubił – w podróży, w walce… Może ktoś ten drobiazg ukradł lub próbował przehandlować po śmierci posiadacza…?
Znalazca, 45-letni Duńczyk, lubiący szukać z wykrywaczem metali ciekawostek, gdy tylko zgłosił się do muzeum, wzbudził sensację. Miejsce, w którym dokonał swojego odkrycia, zostało wielokrotnie przeczesane, zarówno przez naukowców jak i kolejnych amatorów. Na próżno, bo drugiego kolczyka nie znaleziono.
Kolczyk od poniedziałku 6 grudnia można podziwiać na wystawie w Muzeum Narodowym. Jest częścią ekspozycji na wystawie poświęconej podróżom Wikingów na Bliski Wschód.
Zdjęcie Søren Greve, Nationalmuseet/Free