Świat kopie kryptowaluty, Afryka – złoto. Złoto jest wieczne.
Kopalnie złota w Afryce to wciąż wspaniały biznes. Można by powiedzieć, że to złoty biznes, ale ten, który przynosi najwięcej korzyści, jest czarny. Bo złoto jest towarem, którym obraca czarny rynek Afryki i świata. Złoto wciąż wydaje się pewniejsze niż kryptowaluty.
Opublikowany w końcu maja raport Globalnej Inicjatywy Przeciwko Międzynarodowe Przestępczości Zorganizowanej „Nielegalne rynki złota w Afryce Wschodniej i Południowej” mówi, że nawet 30 procent licencjonowanych handlarzy złotem sprzedaje złoto państwowemu podmiotowi z Zimbabwe Fidelity Printers and Refiners (FPR) tylko po to, by zachować swoje licencje. Lepiej działać pozornie legalnie, niż całkiem przechodzić do czarnej strefy.
Złoto w Afryce to towar szczególny.
Afryka wydobywa złoto
Złoto z Zimbabwe trafia na cały świat – do USA, Chin, Emiratów i oczywiście Europy. To „przyczernione” złoto, nielegalne. A wydobycie jest naprawdę pokaźne. Tylko w tym jednym kraju Afryki wydobyciem złota trudni się około 1,5 miliona małych firm wydobywczych. Małych, ale efektywnych, bo te najmniejsze podmioty produkują około połowy całego wydobywanego w Zimbabwe złota. Małym firmom łatwiej wejść na czarny rynek i – jak stwierdza raport – przemyt jest powszechny.
Prawdopodobnie nawet co trzeci producent sprzedaje niewielką część złota rządowej agencji tylko po to, by dalej legalnie działać. Nabywcy czarnorynkowi to często dealerzy z RPA, do nich – według szacunków – trafiać może nawet 40 procent całego złota. Przemyt odbywa się nawet poprzez oficjalne przejście graniczne, na którym odpowiedzialne za kontrolę służby celowo lub z braku środków nie radzą sobie z kontrolą granicy.
Oficjalna wielkość produkcji złota na małą skalę w 2019 roku wyniosła w Zimbabwe 17,5 tony. Najprawdopodobniej stanowiło to tylko niewielki procent rzeczywistej produkcji małych wydobywców. Oznacza to – ni mniej, ni więcej – że rocznie na światowy czarny rynek wpompowywane są bliżej nieokreślonej ilości miliardy dolarów w złocie.
Dla porównania – światowy rynek kryptowalut w maju bieżącego roku wart był około 2,35 biliona dolarów, a sam bitcoin około biliona. Jednak spadki wartości kryptowalut sprawiają, że nawet w kilka dni z rynku może wyparować pół biliona. Ze złota nic nie paruje. Szacuje się, że na świecie od początku wydobycia znajduje się około 190 tysięcy ton złota.
Kosztowne złoto
Wydobyciem złota zajmują się górnicy, którzy nie mają nic wspólnego z bogactwem handlarzy złotem. To biedni ludzie, których zdrowie nie ma znaczenia dla producentów. W kampanii „Sprawiedliwość dla górników” w RPA o odszkodowania za nieodwracalny uszczerbek na zdrowiu walczyli ludzie, którzy po latach morderczej pracy cierpią na gruźlicę i krzemicę. Poszkodowanych jest około 100 tysięcy. Świadczenia wypłacono – jak na razie – mniej niż dziesięciu mężczyznom. Reszta czeka, być może na śmierć.
Teoretycznie odszkodowanie przysługuje rodzinom nawet po śmierci ich bliskich górników. Problem polega na tym, że wymaga się autopsji lub analizy szczątków osoby, która pracowała w kopalniach złota, by ponad wszelką wątpliwość ustalić, czy zmarła ona z powodu choroby zawodowej. Jeśli rodzina o tym nie wie lub nie stać jej na kosztowną procedurę – nic nie dostanie.
Złoto produkują najbiedniejsi – tak ludzie jak i kraje. Wśród 30 największych krajów produkujących złoto ponad 60 procent to kraje o niskich lub średnich dochodach, z deficytami w zakresie rozwoju społeczno-gospodarczego. To bogate biedaki czyli kraje z bogactwami, które pozwalają na swobodne życie innym – tak państwom jak i firmom, organizacjom i ludziom.
Zdjęcie Csaba Nagy, Pixabay