Przed nami kolejna fala dezinformacji. Każdy ma swoje lęki
Wojna w Ukrainie wywołała trolle z lasu. Eksperci antyszczepionkowi, posługujący się do tej pory dobrze dobranym materiałem graficznym i chwytliwymi hasłami, przekwalifikowują się na znawców strategii, historii, polityki oraz spraw społecznych. Dla każdego inna narracja, żeby każdy lęk został nakarmiony – oto nowa fala dezinformacji.
Dla każdego nowa porcja lęków – do boju w sieci ruszają przeszkolone przez służby specjalne Rosji i Białorusi trolle, czyli specjaliści od propagandy i dezinformacji. Pojawiają się fejki oraz podrzucane mimochodem treści, siejące zamęt i wzbudzające zwątpienie.
Nowa fala dezinformacji
Społeczny zryw pomocy naszym sąsiadom, uciekającym przed wojną, okazał się ruchem tak silnym, że siana wprost propaganda antyukraińska i prorosyjska nie znajduje wielu odbiorców. Trolling zmienia się styl narracji, dostarczając przekazu niebezpośredniego.
Pojawia się narracja, siejąca „delikatnie” komunikaty, wskazujące, że pomoc dla Ukrainy kierowana jest „niesprawiedliwie”.
W innych wypowiedziach, z reguły podawanych dalej kopiuj/wklej, podrzuca się przekaz antynatowski („NATO spowodowało cierpienia dzieci w Syrii itd.”) i antyunijny („Unia sama narobiła sobie kłopotów i nie chce pomagać”).
Pojawiają się też groźby „nie pozbędziecie się tych darmozjadów po wojnie”, „zabiorą wam pracę” oraz – dla innych grup społecznych – „Ukraińcy zużyją całą pomoc socjalną dla Polaków”.
Nie chodzi więc o zachęcenie do działań prorosyjskich. Chodzi o wywołanie niechęci wobec przybyszy i osłabienie morale w polskim społeczeństwie.
Wojna trwa również na terenie Polski, tyle że u nas na razie nikt nie prowadzi działań konwencjonalnych. Niemniej działania te są bardzo groźne, bo podważają wszystkiego, co robimy, jako społeczeństwo, w zgodzie.
Wpisy w social mediach warto na bieżąco raportować. Fejkowe materiały można zgłaszać również do NASK.