poniedziałek, 29 kwietnia, 2024
zdrowie

Borelioza – choroba bez granic. Finlandia mierzy się z zagrożeniem

Borelioza atakuje co roku nawet 6 tysięcy Finów. Dane szacunkowe są inne niż te oficjalne. Podobnie rzecz ma się w Polsce, gdzie szacunki Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę są odmienne od oficjalnych danych.

Choroba z Lyme czyli borelioza – temat, który organizacje pacjentów od lat starają się wyciągnąć do debaty publicznej. Dzieje się tak, ponieważ na całym świecie oficjalne zalecenia terapii tej choroby nie spełniają oczekiwań na nią cierpiących. Oficjalnie bowiem mówi się, że wystarczy jeden lub dwa kurs antybiotyków i pacjent powinien być zdrowy. Nieoficjalnie mówi się o przewlekłej boreliozie i choć znalazły się już na to naukowe dowody, pacjenci w dalszym ciągu nie mają odpowiedniego leczenia.

Borelioza bez granic

Tym razem informacje na temat boreliozy przyszły z Finlandii. Finlandia to mały kraj, z niewielką ilością mieszkańców ale za to pełen lasów i łąk. Finowie chętnie spędzają czas na wolnym powietrzu. I nie wiedząc o tym – zarażają się boreliozą.

Serwis iltalehti.fi opisuje historię 36-letniego Jussi Kaijala. Mężczyzna został ugryziony przez kleszcza. Takie wydarzenie na pewno miało miejsce, bo mężczyzna zachorował na boreliozę – jednak Kaijala tego nie pamięta. Nie zauważył kleszcza, nie miał też rumienia wędrującego, czyli śladu, który może być efektem ukąszenia przez zakażonego boreliozą pajęczaka.

Mężczyznę zaskoczyła choroba i stanowi teraz dla niego ogromne wyzwanie. Mężczyzna zmaga się ze stałym bólem, istniało nawet niebezpieczeństwo, że w ogóle nie będzie mógł z tego powodu pracować. Dzieje się tak od 10 lat i jak na razie nie ma odpowiedniego leczenia.

Jussi Kaijala jest jedną z 6 tysięcy osób, które – prawdopodobnie – zapadają w Finlandii co roku na neuroboreliozę. To szacunki miejscowej organizacji pacjentów.

Podobne szacunkowe dane podają organizacje innych krajów. Na przykład w USA oficjalna ilość zachorowań to około 30-40 tysięcy przypadków rocznie. Jednak nieoficjalnie mówi się o nawet 10-krotnie większej liczbie przypadków. Podobnie jest w Polsce.

W poszczególnych krajach podejście do boreliozy jest różne. Na przykład w Australii w ogóle zaprzecza się, jakoby borelioza była problemem na kontynencie. Z kolei w Norwegii nie wymienia się prawie żadnych chorób towarzyszących boreliozie, a rumień wędrujący klasyfikuje jako osobą chorobę. To z kolei sprawia, że oficjalnych zachorowań jest tam bardzo mało.

W Polsce podejście do boreliozy jest pełne sprzeczności. W mediach możemy spotkać informacje, że jest to choroba lekka, ale również przeczytać, że może być śmiertelna.

Na co zwracać uwagę?

Koniec sezonu letniego może być początkiem nowej fali zachorowań na boreliozę. Lekarze tradycyjnie uczulają chorych na obserwowanie u siebie objawów grypopodobnych, gorączki, rumienia, bólu głowy, mięśni i stawów. Warto też szukać pomocy, jeśli objawy, które się pojawią, są trudne do wyjaśnienia. Mogą to być m.in. zaburzenia kognitywne, zaburzenia nastroju, omamy, gwałtowny spadek odporności, przewlekłe zapalenie układu moczowego, nieznanej przyczyny zmiany skórne, gwałtowne wypadanie włosów, postępujące ścieńczenie skóry, stany zapalne, przewlekłe anginy i wiele innych objawów. W przypadku choroby przewlekłej zmian można się spodziewać wiele miesięcy po ugryzieniu.

Więcej informacji na stronie polskiego Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę.

Zdjęcie Nature-Pix /Pixabay

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.