wtorek, 19 marca, 2024
bezpieczeństwoInternettech

Jak nie dać się oszukać hienie żerującej na nieszczęściu? Oszuści internetowi i ich fałszywki

Pożar, utrata dobytku, śmierć dziecka – to doskonałe pożywka dla internetowych hien, czekających na szybki zysk. Oszuści internetowi nie cofają się przed niczym, by zarobić na ludzkim nieszczęściu. Krótka analiza przypadku ku przestrodze.

Zaledwie kilka dni temu na jednym ze szczecińskich osiedli domów jednorodzinnych wybuchł tragiczny w skutkach pożar. Zanim pogorzelcy trafili do szpitali, przyjaciele zaczęli organizować pomoc. Uruchomiono zbiórkę na potrzeby rodziny. Tydzień później okazało się, że zbiórki są dwie, a jedna z nich zupełnie fałszywa.

Jak nie dać się nabrać internetowym oszustom? Jak ostrzegać przed nimi znajomych?

Hieny – czyli oszuści internetowi

Nie trzeba bać się wycieków danych, subtelnych włamań na nasze konta i wyrafinowanych oszustw. Najłatwiejszym łupem oszustów są ludzie, którzy pod wpływem emocji dają się przekonać do działania, którego jedynymi beneficjentami są przestępcy. Ofiary, które złakomiły się na rzekomo atrakcyjne oferty handlowe lub inwestycyjne, często spotykają się z opiniami „trzeba było pomyśleć, dlaczego nie włączył ci się zmysł krytyczny, naiwniaków nie sieją”. Jednak wśród ofiar oszustów są też ludzie, których naciągnięto, korzystając z ich szczerej chęci pomocy. Warto zapoznać się ze schematem oszustwa, żeby ocalić swoje pieniądze i – co bardzo ważne – w przyszłości mądrze i skutecznie pomagać potrzebującym.

Na nieszczęściu Joanny, prawniczki ze Szczecina, szybko postanowił wzbogacić się oszust, który już ma doświadczenie w tworzeniu takich stron. W tydzień po pożarze uruchomił stronę pomagam-joannie.com.pl. Strona zawierała zdjęcia ukradzione z artykułu Radia Szczecin, które miały uwiarygodnić zbiórkę. Domena – „pomagam-joannie” miała rozszerzenie com.pl co wydaje się dziwne przy akcjach pomocowych i co powinno wzbudzić czujność osób, które chciałyby wpłacić pomoc. Prawda jest taka, że com.pl to jedno z najtańszych rozszerzeń. Nasz oszust najwyraźniej jest osobą niskobudżetową.

Historia Joanny również została opisana na podstawie artykułu w Radiu Szczecin. Więcej – w serwisie radiowym nie podano nazwiska poszkodowanej, tak jak i nie ma go w oryginalnej zbiórce w serwisie zrzutka.pl. Za to ze zrzutki oszust dowiedział się, że ofiara pożaru jest prawniczką – postanowił więc wystąpić w roli znajomej adwokatki.

(Dalsza część tekstu niżej)

Strona, którą stworzył oszust, ma layout podobny do stron pomocowych, choć slide-show na tej stronie wygląda o wiele bardziej dramatycznie niż na „zwykłych” serwisach. Dalej widać zebraną już kwotę, ilość wpłacających, a niżej nazwiska i kwoty, które wpłacili darczyńcy. Mamy też przykładowe kwoty do wpłaty, a dalej występuje przekierowanie na stronę płatności.

Na tym się podobieństwa kończą, ofiarami oszustwa mogły paść ostatecznie tylko te osoby, które dokonają wpłaty ręcznie na podane w oknie płatności konto. Ikony banków faktycznie przekierowują na strony banków, ale dalej nie uruchamiają się płatności. Po zalogowaniu do banku trafiamy po prostu do własnego banku, który nic nie wie o tym, że powinien zrealizować gdziekolwiek jakąś płatność. Ale to i tak może być całkiem skuteczne: osoby działające pod wpływem emocji mogą dojść do wniosku, że coś źle wcisnęły, nie umieją zrealizować płatności i mogą wpisać dane „zbiórki” ręcznie.

I pieniądze płyną…

Jak rozpoznać oszustwo?

Emocje zawsze sprawiają, że racjonalna ocena sytuacji przestaje być mocną stroną ofiary oszustwa. Tu oszust liczył na empatię. O tragedii pogorzelców było głośno w regionie. Rodzina straciła dom, zmarło tragicznie dziecko, a trzy osoby zostały poważnie poparzone. Na rzecz poszkodowanych prężnie działała miejscowa Izba Radców Prawnych i to ona stała za zbiórką. Portal zrzutka.pl weryfikuje założyciela zbiórki. Nie jest to może bardzo wnikliwa weryfikacja, ale z pewnością nie pozwoliłby na to, by zbiórkę założyła nieistniejąca adwokatka. Bo, co tu dużo mówić, Ewa Bonder z tajemniczej Kancelarii Adwokackiej w Szczecinie – nie istnieje.

Nazwisko adwokatki pojawia się tylko w formularzu płatności – wcześniej „pani mecenas” występuje tylko z imienia, przypisując się zawodowo do firmy o nazwie Kancelaria Adwokacka. Nawet dla osób spoza branży powinien być to sygnał niepokojący i sugerujący, że w całej tej zbiórce coś jest nie tak, skoro pani mecenas, osoba wykonująca zawód zaufania publicznego, nie chce się zaprezentować publiczności.

Kolejne pytanie – dlaczego adwokatka miałaby zlecać tworzenie strony od zera i kupowanie domeny, skoro takie zbiórki tworzone są w inny sposób? Taka osoba wreszcie powinna wiedzieć, że w Polsce zbiórki na cele społeczne prowadzi się na mocy ustawy o zbiórkach publicznych. Ustawa z 2014 roku mówi, że zbiórki na cele społeczne nie wymagają one zezwolenia, jeśli zostają przeprowadzone przez dedykowane do tego celu serwisy internetowe – a nie samozwańcze stroniczki z podanymi kontami dla beneficjenta.

Na stronie nie ma możliwości dokonania płatności innej niż sugerowane kwoty. Jak wiemy już – ten mechanizm i tak nie działa. Jeśli przejdziemy do płatności, musimy wykonać wpłatę ręcznie, przepisując dane ze strony rzekomej zbiórki, a następnie mamy „dodać płatność” na stronie. Żadna płatność oczywiście i tak się nie doda, a jej numer rejestracyjny nie ma żadnego znaczenia – jeśli zleciliśmy płatność w banku, to trafi ona do oszusta. Ale mamy jeszcze czas na analizę, przyjrzyjmy się stronie – powinniśmy mieć jeszcze czas, by płatność wycofać, jeśli coś budzi nasze podejrzenia.

Czujność osoby, która trafi na takie oszustwo powinna też wzbudzić część strony z wpłatami darczyńców. Warto zwrócić uwagę, że wszystkie one starają się być „wiarygodne” czyli zawierają imiona i nazwiska wpłacających. Tymczasem na prawdziwych serwisach zrzutkowych wiele osób korzysta z możliwości ukrycia swoich danych i występują jako anonimowi darczyńcy. Dalej – wszystkie widoczne wpłaty zostały zrobione przez dwa dni. Żadnych innych dat ani możliwości sprawdzenia poprzednich wpłat z rzekomych 90 przelewów.

Osoba, która zajrzy na tę stronę w kolejnych dniach, zauważy, że nie zwiększa się ilość wpłacających, kwota ani czas do końca rzekomej zbiórki. Swoją drogą – do jakiego końca, skoro to prywatna strona zrobiona przez adwokatkę dla koleżanki po fachu?

Fałszywkę wyśledziły osoby wspomagające poszkodowanych w pożarze. Sprawa została zgłoszona na policję. Zgłaszający na policji mieli również powiadomić rejestratora i firmę hostingową, a także Bank Pocztowy, w którym konto podane jest do płatności na fałszywej stronie do wpłat. Zgłaszający powiadomili również e-płatności, dziwiąc się brakowi reakcji z tej strony – acz trudno się dziwić, skoro e-płatności nie są tu partnerem.

A jeśli ktoś z was kiedyś sam dokonał wpłaty na takiej dobrze wyglądającej stronie uszytej specjalnie na potrzeby jakiejś „szlachetnej” akcji – warto podzielić się swoją historią – z policją.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.