Ordo Iuris: tak dla rodziny, nie dla gender
Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris właśnie z dumą ogłosił sukces w sprawie projektu ustawy umożliwiającej odrzucenie Konwencji Stambulskiej. Na Twitterze w komentarzach na zmianę „z Bogiem” oraz „czemu niszczycie słabszych”.
O co chodzi z Konwencją Stambulską?
Już kilka miesięcy temu Minister Sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro, zapowiedział złożenie wniosku o rozpoczęcie prac nad wypowiedzeniem Konwencji Stambulskiej. Wcześniej taki sygnał dała Wiceminister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Marlena Maląg.
Konwencja Rady Europy, w skrócie zwana Konwencją Stambulską to dokument z 2011 roku o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej. Ma ona chronić kobiety przed przemocą oraz dyskryminacją. Formułuje wniosek, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem oraz, że walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.
Wdrożenie przepisów Konwencji, w szczególności środków chroniących prawa ofiar, miało zostać zagwarantowane bez dyskryminacji ze względu na:
- płeć biologiczną,
- płeć kulturowo-społeczną,
- rasę,
- kolor skóry,
- język,
- religię,
- poglądy polityczne i inne,
- pochodzenie narodowe lub społeczne,
- przynależność do mniejszości narodowej,
- własność,
- urodzenie,
- orientację seksualną,
- tożsamość płciową,
- wiek,
- stan zdrowia,
- niepełnosprawność,
- stan cywilny,
- status uchodźcy lub migranta lub inny.
W artykule 12 konstytucji znalazł się zapis, który później budził sprzeciw niektórych środowisk konserwatywnych: „Strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn”.
Polska podpisała konwencję w grudniu 2012. Ratyfikowała 3 lata później przy dużych oporach ówczesnego prezydenta, Bronisława Komorowskiego.
Sodoma i Gomora?
W krótkim czasie politycy konserwatywni zaczęli podnosić zastrzeżenia do Konwencji, sygnalizując, że jest w niej mowa o wielu płciach (więcej niż dwóch). Poseł Ozdoba, cytowany za Polsatem przez OkoPress, komentował to w ten sposób: „Mamy społeczno-kulturowe pojęcie, więc rozumiem, że w szpitalu położna biorąc dziecko nie będzie mogła powiedzieć, czy to jest chłopiec, czy dziewczynka, zgodnie z biologią, tylko będzie trzeba poczekać aż dziecko określi te 56 płci” i dalej „To zatarcie różnic między kobietą a mężczyzną, nie ma na to zgody, to prowadzi do małżeństw jednopłciowych”.
Jednak przez 5 lat od ratyfikacji dokumentu opowieści o złowrogiej Konwencji były elementem rozgrywek politycznych. W połowie 2020 stały się realną bronią polityków związanych z PiS. Pojawiały się zarzuty, że Konwencja jest nieskuteczna oraz że w związku z tym należy ją wypowiedzieć. Politycy, podnoszący te argumenty, zapominali, że to Strony Konwencji są odpowiedzialne za jej skuteczną realizację.
150 tysięcy podpisów
150 tysięcy – tyle zebrano podpisów pod projektem ustawy „Tak dla rodziny, nie dla gender”.
Projekt ten – jak twierdzą inicjatorzy zbiórki – ma na celu ochronę praw polskich rodzin. Ordo Iuris argumentuje od dawna, że Konwencja opiera się na ideologii gender, gdzie kobiecość i męskość postrzega się jako konstrukty społeczne, w oderwaniu od płci biologicznej. Zapisana w Konwencji definicja płci jest – według Ordo Iuris – sprzeczna z art. 18 ustawy zasadniczej, który ma chronić małżeństwo oraz rodzinę. Dalej według Ordo Iuris Konwencja narusza konstytucyjne prawa do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, do wolności sumienia i do ochrony praw dziecka.
Ordo Iuris z oburzeniem wskazuje to, że Konwencja widzi źródła przemocy w tradycyjnych rolach płciowych oraz pomija przyczyny takie jak uzależnienia, dostęp do pornografii, seksualizacja wizerunku kobiety w mediach oraz rozpad więzi rodzinnych. Ordo Iuris powołuje się na statystyki obrazujące, że skala przemocy domowej jest najwyższa w krajach, które przyjęły genderowy model walki z przemocą, takich jak Szwecja czy Dania – a w Polsce te statystyki są niskie i wskazują, że problem polski w tym zakresie jest o wiele mniejszy.
O przemocy w wersji polskiej pisaliśmy TU, odsyłamy do informacji na temat ilości ofiar, w tym ofiar śmiertelnych.
Co teraz?
W komentarzach na Twitterze są opinie, że teraz to już szybko pójdą zmiany oraz takie, że projekt na pewno trafi do zamrażarki. Możliwe są oba scenariusz i zapewne kilka pośrednich.