Dzieci się zabijają – kolejny głos o kryzysie w polskiej psychiatrii
Od wielu lat specjaliści i działacze społeczni alarmują w sprawie stanu polskiej psychiatrii, a szczególnie psychiatrii dziecięcej. Dziś Rzecznik Praw Dziecka podkreśla jak w wielkim kryzysie znalazła się psychiatria i psychologia dziecięca i jak bardzo ten stan jest pogłębiany pandemią.
Co drugi nastolatek pada ofiarą przemocy rówieśniczej, co szósty się okalecza, a 7 procent dzieci ma za sobą próby samobójcze. Polska znajduje się na drugim miejscu w Europie pod względem ilości samobójstw dzieci, a na pierwszym jeśli chodzi o ilość samobójstw dzieci na 100 tys. mieszkańców. Biorąc pod uwagę ilość tak zwanych „śmieciowych kodów” kart zgonów i presję środowiska na pomijanie zapisów o samobójstwie w dokumentach, można spodziewać się, że te statystyki są jeszcze bardziej ponure. O alarmującym stanie polskiej psychiatrii a szczególnie tej, która ma na celu pomoc dzieciom, mówi się od dawna. Niestety – nic z tych rozmów nie wynika.
Fiasko Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego
3 lata temu raport o tym tytule przygotowała Najwyższa Izba Kontroli. Już wcześniej inspektorzy NIKu przyglądali się zagrożeniom w tym zakresie i w 2012 pisali o kryzysie przy przestrzeganiu praw pacjenta w lecznictwie psychiatrycznym.
Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego miał pomóc utworzyć dobre rozwiązania w leczeniu psychiatrycznym. Założono w nim odejście od dominującego modelu azylowego czyli szpitalnego na rzecz środowiskowego modelu psychiatrii, przyjaznego dla pacjentów i ich rodzin, dostępnego, skutecznego oraz tańszy. Podstawę funkcjonowania środowiskowego modelu opieki psychiatrycznej miały stanowić Centra Zdrowia Psychicznego.
Centra w praktyce nie powstały do dziś. W ostatnim czasie utworzono petycję, mającą na celu wspomóc lobbowanie w tej sprawie. Na razie działające Centra Zdrowia Psychicznego są dostępne dla zaledwie 10 procent mieszkańców Polski. Pilotaż CZP został zahamowany w związku z wybuchem pandemii COVID-19. Pytania o jego kontynuację pozostają bez odpowiedzi.
W tej całej sytuacji wydaje się, że zupełnie zapomniano o opiece psychiatrycznej i psychologicznej dla dzieci. Tymczasem problemy dzieci wydają się tak poważne, że powolne plany zmian w systemie pomocy dla nich mogą oznaczać tylko, że z roku na rok będzie coraz więcej dziecięcych tragedii.
Dzieci się zabijają
Samobójstwa dzieci dotyczą nawet tych najmłodszych. W grupie 7-12 -latków w roku 2013 zabiło się w Polsce 9 dzieci, w roku 2015 – 12, w 2017 – 28, w 2018 – 26. To jedne z łagodniejszych statystyk, bowiem są źródła, które podają nawet 46 ofiar w tej grupie wiekowej.
Jednak skala problemu może być wielokrotnie większa. Statystyki Komendy Głównej Policji nie uwzględniają liczby przypadków prób samobójczych nastolatków, które są zgłaszane podczas przyjęć do szpitali psychiatrycznych. Same próby samobójcze szacuje się na 100-200 razy częstsze niż zanotowane zgony samobójcze dzieci. Do tego dochodzi kwestia tzw. „kodów śmieciowych„, które stanowią plagę w polskich kartach zgonu. Nagminną praktyką lekarzy wypełniających karty zgonu jest wpisywanie powodów, na podstawie których nie sposób określić prawdziwej przyczyny śmierci, występują tam określenia takie jak „zatrzymanie akcji serca” (które zawsze występuje w wypadkach śmierci) lub „śmierć nagła”. Oznacza to, że części wiedzy o samobójstwach dzieci po prostu nie mamy.
Dzieci zgłaszają, że są prześladowane, w tym w grupie rówieśniczej, że spotykają się z odrzuceniem ze względu na orientację seksualną lub tożsamość płciową, ale również ze względu na ubóstwo czy np. nałóg istniejący w rodzinie. Są narażone na sexting, na nałogi, na samotność. Wg „Raportu o dołowaniu” udostępnionego przez Akademię Przyszłości dzieci w Polsce mają niskie poczucie własnej wartości, nie widzą celu starań, nie są z siebie dumne. Co dziesiąte dziecko mówi, że jego rodzice nie interesują się jego sprawami. Ponad połowa dzieci uważa, że porażka wiąże się ze zbyt małymi zdolnościami. Dzieci są bierne, nie angażują się w lekcje ani w poszukiwanie wiedzy, nie czują się motywowane do niczego dobrego, popadają w apatię i przygnębienie.
Z takim bagażem zasilałyby poradnie zdrowia psychicznego, gdyby tylko takie poradnie dla nich istniały.
Rzecznicy alarmują, nic się nie zmienia
W marcu 2019 Rzecznik Praw Obywatelskich alarmował „powinniśmy krzyczeć o stanie psychiatrii dziecięcej”. Wskazywał, że należy również zwiększyć dostęp do pedagogów i psychologów szkolnych. Minął rok i sytuacja wygląda jeszcze gorzej, a RPO zadaje pytania dlaczego nowa przychodnia psychiatryczna w Warszawie nie może przyjmować pacjentów. Stoi gotowy budynek, są sale terapeutyczne i sprzęt, jest też i personel medyczny, a podmiot nadal nie może działać z powodów – jak się okazuje – biurokratycznych.
RPO interweniował też w sprawie zamykania oddziałów psychiatrycznych i to w czasie, gdy obłożenie oddziałów psychiatrii dziecięcej w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym wynosi 180 procent, a w Instytucie Psychiatrii i Neurologii – 150 procent.
W połowie 2020 roku Rzecznik Praw Pacjenta ostrożnie komentował, że istnieją pewne lokalne trudności w organizacji opieki psychiatrycznej dla dzieci. Jednak dziś Rzecznik Praw Dziecka naprawdę alarmuje w tej sprawie. Wypowiada się wprost: „od kilkunastu lat dzieci oczekują na wizytę w poradni zdrowia psychicznego kilka miesięcy, a w oddziałach psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży często brakuje miejsc – powodując sytuację, w której małoletni pacjenci śpią na korytarzach na rozkładanych łóżkach i materacach”.
Do tego alarmują media, nagłaśniając bardzo złe praktyki w psychiatrii polskiej i informując o złym traktowaniu małych, cierpiących pacjentów.
Samobójca? Zarejestrujemy
Kilka miesięcy temu pojawiła się też sprawa tworzenia czegoś w rodzaju „rejestru samobójców” to jest Krajowej Bazy Danych na rzecz Monitorowania i Profilaktyki Zachowań Samobójczych. Przy Radzie ds. Zdrowia Publicznego powołano grupę roboczą ds. rejestracji zachowań samobójczych w Polsce. Jak komentowało Ministerstwo Zdrowia: „zaplanowanie, wdrożenie i ocena efektywności działań zapobiegawczych i terapeutycznych wymaga znajomości kontekstu i skali zjawiska”. Takie działania wg MZ miałyby służyć prewencji, terapii i postprewencji. Kwestie prywatności i prawdziwej celowości tworzenia takiej bazy były w tym czasie, delikatnie ujmując, lekceważone.
I – co ważniejsze – dalej nie pojawiły się pomysły na ulepszenie istniejącego systemu ochrony zdrowia psychicznego. Ani dorosłych, ani dzieci.
Mam z żoną dziecko w wieku 3 lat, prowadzimy normalne życie na przedmieściach Warszway co mamy zrobić żeby pomóc dziecku, które przeżywa ciężkie chwile? Proszę o informację.
Akurat zwiększenie liczby poradni nic nie da i to wyrzucanie pieniędzy w błoto. To tak jakby mówić że zwiększenie liczby firm pogrzebowych zmniejszy liczbę zgonów. Powinniśmy się zająć przyczynami, nie skutkami. Jeżeli dzieci chcą się zabić to jest coś ekstremalnie nie tak i trzeba zbadać co się dzieje. Sexting i transseksualizm to są problemy bardzo niszowe, to nie jest tak że nagle masowo dzieci chcą zmieniać płeć a 10 lat temu nie chciały. SMSy seksualne też nie pojawiły się 5 lat temu tylko na długo przed urodzeniem się tego pokolenia ok 25 lat temu. Ubóstwo dzieci jest mniejsze niż kiedykolwiek, najbiedniejsze dzieci teraz żyją lepiej niż najbogatsze 200 lat temu. Dzieci w tym wieku nie martwią się pieniędzmi i nie są jeszcze takie materialistyczne jak dorośli. Ze swojego dzieciństwa nie znam ani jednego 7-12 latka które martwiłoby się biedą nawet jak ich rodzice byli biedni. Jeżeli chodzi o nałogi to 50 lat temu też to było a jednak dzieci się nie zabijały. A więc przyczyny samobójstw muszą być zupełnie inne niż opisane w artykule!