środa, 24 kwietnia, 2024
bezpieczeństwobizdzieciprawo

Handel dziećmi ma się dobrze, tymi polskimi również

Gdy Patryk Vega umieścił w sieci swój film o handlu polskimi dziećmi, prokurator zainteresował się zawartym tam materiałem. Czy handel dziećmi z Polski rzeczywiście istnieje? Czemu nie, czemu Polska miałaby się tu różnić od np. Indonezji?

Według danych z raportu z 2016 Global Statistics For Intercountry Adoption w latach 2004-2014 z Polski wyeksportowano 3633 dzieci, stawiając nasz kraj w czołówce światowych dostawców dzieci. Roczny rządowy raport międzynarodowych adopcji w USA podaje, że tylko w 2018 w Stanach oficjalnie zaadoptowano 34 dzieci z Polski, przy czym cała procedura adopcyjna została przeprowadzona w Polsce.

Film Vegi, który rodzi pytania o to, czy przedstawiona w nim historia nie jest humbugiem, wydaje się przedstawiać nieprawdopodobną historię. Handel dziećmi? Sprzedawanie ich do burdeli lub „na części”? Czy to możliwe? W środku Europy?

A jednak to w zeszłym roku amerykański Departament Sprawiedliwości wszczął postępowanie w sprawie handlu dziećmi z Polski, przeznaczanymi do adopcji mimo, że nie zostały osierocone. I to tylko jedna z licznych takich spraw, w których chodzi między innymi o polskie dzieci.

Adopcja – zaopatrzenie w dziecko

W 2013 roku samozwańczy mecenas, Krzysztof O., na trakcie śledztwa w sprawie organizowania płatnych adopcji i manipulowania prawem, oświadczył z dumą, że nie żałuje swojego postępowania. Fakt cytował jego wypowiedź: „Nie żałuję, że dzieci trafiły od kobiet z patologicznych środowisk do rodzin o stabilnej sytuacji ekonomicznej i ugruntowanej pozycji społecznej”. O. za 10-15 tysięcy organizował skrócony proces adopcyjny, pozwalający skrócić do minimum okres oczekiwania na dziecko. Dzięki O. osoby, które chciały mieć dziecko, wychodziły ze szpitala z noworodkami niezatrzymywane i bez zbędnych formalności.

Organizowano to w bardzo prosty sposób – znajdowano kobietę w ciąży w złej sytuacji życiowej i proponowano, że jej dziecko po urodzeniu trafi do kochającej pary. W zamian oferowano opiekę podczas ciąży, pokrywając koszty zakwaterowania, wyżywienia i badań aż do porodu. Zadaniem kobiety było wskazanie jako ojca mężczyzny, który miał adoptować dziecko. Ze szpitala świeżo upieczoną matkę z niemowlęciem odbierał „ojciec”, po czym matka miała zniknąć i za jakiś czas zrzec się praw do dziecka. Następnie ojciec starał się ze swoją partnerką życiową, by ta została uznana za pełnoprawną opiekunkę dziecka.

Ten scenariusz stosowano później nie raz i robił to nie tylko mecenas O. Podobne mechanizmy stosowali też wspomniani już handlarze dziećmi, ścigani w 2020 przez Departament Sprawiedliwości USA. Dzieci, którymi handlowali – polskie i ugandyjskie – najprawdopodobniej nie były osierocone. Ich rodziców nakłaniano, by oddali dzieci, bo te miałyby w ten sposób mieć lepsze życie.

Taki sam proceder został ostatnio odkryty przez Holandię, gdzie w sposób skrajnie nieetyczny i pomijający dobro adoptowanych, przysposobiono około 3 tysiące dzieci. Dzieci pochodziły m.in. z Indonezji, Sri Lanki czy Columbii. Jak pisze się w komentarzach – dla organizatorów przedsięwzięcia najważniejsze było pragnienie dorosłych, by mogli stać się rodzicami. Interes dzieci mało kogo obchodził, podobnie jak uczucia rodziców biologicznych, często przekonywanych podstępem do oddania dzieci.

Big Biznes

Opisane wyżej przypadki dotyczą jednak sytuacji, gdzie docelowo dziecko ma trafić w miejsce, gdzie w teorii powinno być mu lepiej niż w rodzinie biologicznej i jego naturalnym środowisku. Krzysztof O. był zdania, że wyrwanie dziecka z patologicznego środowiska jest najważniejsze i że dzieci, którymi się zajmował, dzięki niemu zyskiwały szansę na lepszą przyszłość. Po co dziecku niewydolna wychowawczo i nieporadna życiowo matka, która nawet o siebie nie umie się zatroszczyć?

Vega jednak pokazał w filmie przyszłą matkę obrotną i świadomie oddającą swoje dziecko do dalszego użytkowania: do burdelu lub na części zamienne. Czy taki handel dziećmi to miejski, czarny mit?

Jeśli przeanalizować uważnie wypadki takie, jakie mają m.in. miejsce w Indiach, łatwiej będzie zrozumieć, że handel dziećmi to biznes równie bezwzględny, jak handel narkotykami czy bronią. Jeśli gdzieś jest zapotrzebowanie na dziecko, pojawiają się ludzie zainteresowani, by na tym zarobić. Tak miało miejsce w przypadku małego Subasha, hinduskiego chłopca porwanego sprzed domu, bo na takie dziecko jak on było zamówienie bogatych, białych ludzi. Chłopiec miał dom i rodzinę i nie było mu tam źle, gdy porwano go, by zamieszkał gdzie indziej. Jego rodzice latami drżeli, że ich dziecko zostało sprzedane do niewoli albo zabite.

Takich dzieci jak on było tysiące w różnych częściach świata. W 2006 roku Madonna rozpoczęła procedurę adopcyjną czarnej sieroty z Malawi – tyle, że okazało się, że malawijskie dziecko ma rodziców i jest po prostu towarem na sprzedaż.

Dlaczego więc sprzedawać dzieci nie do celów adopcyjnych? Czy to tak mało prawdopodobne?

Handel dziećmi

Według szacunków międzynarodowej agencji ONZ ds narkotyków i przestępczości każdego roku 300 000 dzieci sprzedaje się w niewolę. 28% z 17 000 osób przywożonych jako niewolnicy do Stanów Zjednoczonych to dzieci – wychodzi około 13 dzieci na dzień. Międzynarodowa Organizacja Pracy podaje, że dzieci używane są m.in. w celach, o których mówi się w kontekście filmu Vegi – czyli jako niewolnicy seksualni. Prostytucja dziecięca ma miejsce tak na ulicach, jak i w burdelach, barach, ośrodkach turystycznych. Dla amatorów organizowana jest seks-turystyka dziecięca. Produkuje się pornografię z udziałem dzieci. Pornografia ta rozpowszechniana jest jawnie, a osoby, które się tym zajmują rzadko obawiają się kar.

Vega pokazał proceder adopcji niemowlęcia, organizowanej, by sprzedać dziecko na samym początku jego życia. Pomijając rzetelność Vegi jako dokumentalisty, powstaje pytanie, czy ktoś mógłby być tak pozbawiony skrupułów, by posłużyć się małym człowiekiem w ten sposób, by go wykorzystywać seksualnie lub przeznaczyć „na części”.

W 2020 roku agencje podały, że włoska policja rozpracowała siatkę pedofilską, a w trakcie postępowania zabezpieczono materiały pornograficzne pokazujące sadystyczne praktyki wobec niemowląt. Kilka lat wcześniej gang pedofilski z Wielkiej Brytanii dzielił się nagraniami gwałtów, których dorośli ludzie dopuszczali się na niemowlętach. Niemiecka sieć pedofilska, którą odkryto w zeszłym roku, tworzyła około 30 tysięcy połączeń. Osób zainteresowanych dziećmi jako towarem czy też przedmiotem do wykorzystania wydaje się być wystarczająco wiele, by założenie, że adopcja celem wprowadzenia dzieci do seks-biznesu nie jest niemożliwa.

2 komentarze do “Handel dziećmi ma się dobrze, tymi polskimi również

  • Spoko za jakiś czas policja aresztuje paru internetowych koniobijców ściągających obrazki ogłosi wielki sukces i koniec sprawy a prawdziwi pedofile , burdele i mafie zajmujące się tym brudnym procederem będą sobie nadal funkcjonowały.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.