Grupa Wagnera to mit? Możliwe, ale rosyjscy najemnicy to fakt
Witalij Perfilew, szef rosyjskich najemników w Republice Środkowoafrykańskiej mówi, że grupa Wagnera to nic innego jak wymysł mediów. Ale przyznaje, że istnieje grupa zawodowców, którzy mają „pomagać krajom w potrzebie”.
Serwis Vice.com rozmawiał z Witalijem Perfilewem i szukał odpowiedzi na pytanie, czy grupa Wagnera działa w tej chwili po stronie Rosji na terytorium Ukrainy. Najemnik skomentował to tak:
„Możesz nazywać nas Wagner, Mozart, Schubert, Chopin, Strawiński – nie obchodzi nas to”.
Grupa Wagnera czyli prywatni zawodowcy
Podczas gdy rosyjska armia okazuje się być zgromadzeniem źle wyszkolonych i wyposażonych amatorów bez morale, na terenie konfliktów światowych działają doskonale przygotowani do wojny zawodowcy. To Rosjanie, fachowcy z wyszkolonych za ogromne pieniądze prywatnych jednostek bojowych. Organizacja, która nadzoruje tych ludzi, informuje, że większość najemników działa bez przeszkód w Afryce, ale niektórzy z nich „niecierpliwią się” w oczekiwaniu na misję w Donbasie.
Wspomniana organizacja to Oficer’s Union for International Security (COSI), prawdopodobnie nadzorująca rosyjskich specjalistów w Republice Środkowoafrykańskiej. Prawdopodobnie – bo o organizacji wiadomo z grubsza tyle, ile sama przykazuje. Oficjalnie COSI nadzoruje około 8 tysięcy rosyjskich instruktorów. Część z nich w krótkim czasie wyszkoliło żołnierzy Środkowoafrykańskich Sił Zbrojnych (FACA), celem stworzenia armii gotowej do obrony interesów narodowych i zapewnienia ochrony ludności cywilnej przed rozpowszechnionymi w kraju ugrupowaniami zbrojnymi. Około 1000 najemników zwanych grupą Wagnera COSI skierowała do Mali. Grupa ta miała – wg oficjalnych informacji – pomagać walczyć z grupami terrorystycznymi. Tu jednak COSI robi zastrzeżenie, że specjaliści ci nie znajdują się pod jej opieką.
COSI chwali się też działaniami podległych jej ludzi walce z terrorystami w Syrii.
Serwis Vice.com podkreśla, że wagnerowcy – jeśli tak się nazywają – zasłynęli udziałem w operacjach znanych z łamania praw człowieka.
Wagner w Ukrainie
Vice.com podaje, że wywiad amerykański i brytyjski jest pewien obecności wagnerowców w Ukrainie. Aleksander Ivanow z COSI zapewnia, z kolei, że jego zdaniem oba wywiady podają fałszywe informacje na ten temat.
Od początku wojny w mediach społecznościowych pojawiaj ą się informacje pozwalające na identyfikację rzekomych najemników Wagnera. Specjaliści rozpoznają najemników widzianych wcześniej w misjach w Syrii i Libii. Iwanow przyznaje, że niektórzy najemnicy szkoleni przez tę grupę mogą obecnie służyć w Ukrainie, ale raczej w strukturach rosyjskiej armii. Najemnicy, wg zapewnień Iwanowa, mieli opuścić Syrię, jednak nie jest pewne, czy do Ukrainy.
Christo Grozev, dyrektor z Bellingcat, organizacji dziennikarzy śledczych, twierdzi, że na wojnę w Ukrainie trafiło około 8 tysięcy wagnerowców. Podobno straty w grupie są bardzo duże, dochodzą do 3 tysięcy. Inne źródła mówią nawet o 10 tysiącach najemników.
Najemnicy mają być wykorzystywani do działań typowych dla piątej kolumny. Wagnerowcy mają nie unikać rozgłosu, rozpowszechnianie strachu jest częścią ich zadań.
Specjaliści porównują działania rosyjskich zawodowców w Afryce i raporty i ofiarach w Ukrainie i twierdzą, że wszystko odbywa się według jednego wzorca.
W wypowiedzi, którą uzyskało Vice.com, Iwanow z COSI przekazuje, że życzy powodzenia instruktorom rosyjskim, którzy działają w Mali czy w innych krajach afrykańskich oraz że życzy również powodzenia armii rosyjskiej, siłom Ługańskiej Republiki Ludowej i Donieckiej Republiki Ludowej oraz ochotnikom w Donbasie i w Ukrainie.
Zdjęcie 849356/Pixabay