Woda pitna może być problemem nawet w bogatych krajach
Trzy miasta w Utah nie mają co pić, a Oslo w każdej chwili może utracić jedyne źródło wody. Woda pitna – brakuje jej biednym, ale może być też ogromnym problemem w bogatych krajach.
Na początku sierpnia miastu Scofield w Utah zabrakło wody. Z powodu suszy nie było jej w głównym zbiorniku magazynowym, zawiódł zapasowy, okoliczne źródła wyschły. Nie mieli co pić również mieszkańcy Echo i Hyde Park z tego stanu. Tymczasem posadowione wśród jezior i rzek Oslo pozornie ma wystarczająco dużo wody. Okazuje się jednak, że jeden wypadek może odciąć od niej nawet 90 procent mieszkańców stolicy Norwegii.
Woda pitna warta fortunę
Jest możliwe, że wody w miasteczka Utah zabrakło po uderzeniu pioruna w ujęcie. Faktem jednak jest, że maleńkie społeczności trzech osad pozostały bez kropli wody do picia. Nie było wody w kranach, nie było też czym podlewać upraw. Burmistrz miasta Scofield posiłkował się dostawami wody butelkowanej. Sąsiednie Carbon County wysłało do Scofield cysternę z wodą dla 25 stałych mieszkańców miasteczka. Z kolei do Echo woda jest dostarczana z Weber Basin Water Conservancy District, zaś Hyde Park dostaje ją od sąsiadów.
W Utah trwa susza i zagraża ekosystemowi Wielkiego Jeziora Słonego. Problemy mają miejscowi rolnicy, pola wysychają, bydło jest wyprzedawane, ponieważ hodowcy tracą pastwiska. Awaryjne zapasy wody wykorzystywane są nie tylko we wspomnianych wcześniej miasteczkach. Dyrektor wykonawczy Departamentu Zasobów Naturalnych Utah, Brian Steed mówi, że nikt nie wie, jak długo potrwa ta susza i zachęca do oszczędzania wody.
Już w tej chwili rolnicy i hodowcy ograniczają jej zużycie nawet do 75 procent. Spadki produkcji rolnej zagrażają lokalnemu bezpieczeństwu żywnościowemu. Skutki suszy zagrażają też wspomnianemu już ekosystemowi Wielkiego Jeziora Słonego. Żeglarstwo i turystyka są poważnie zagrożone.
Tymczasem w całkiem innej części świata, nie leżącej – jak Utah – na pustyni woda pitna może z dnia na dzień stać się takim samym problemem.
Suche Oslo
Bogate i położone wśród źródeł wody Oslo może nagle, z dnia na dzień, utracić prawie wszystkie swoje zasoby. Woda jest, ale jest niewłaściwie wykorzystywana. Duże miasto bazuje na jednym źródle, z którego pochodzi woda dla niemalże wszystkich mieszkańców stolicy Norwegii.
W ciągu jednego dnia codziennością ponad 850 tysięcy Norwegów może być brak wody w kranach, ewakuacja, podręczne workowi na ekskrementy. Jak pisze dziennik Aftenposten – służby ratunkowe opisują utratę wody jako „prawdopodobną”.
Oslo korzysta w zasadzie z jednego jedynego źródła wody – jeziora Maridalsvannet. Oslo pilnie potrzebuje nowego rezerwowego zaopatrzenia w wodę, inaczej może się spodziewać wielkich problemów. Wystarczy niedbalstwo albo naruszenie procedur bezpieczeństwa i wody w kranach nie będzie. Nie będzie można też korzystać z kanalizacji. W tej chwili woda uzdatniana jest w Oset. To jedyne miejsce pozyskiwania wody dla ludzi z Oslo.
Już w 2017 raporty w tej sprawie alarmowały, sygnalizując, że kryzys wodny jest tak samo prawdopodobny, jak poważna epidemia pandemii. Nie minęły 2 lata i pandemia zatrzęsła światem. Kiedy więc pojawi się zagrożenie dla wody?
Sucho
Organizacja Narodów Zjednoczonych alarmuje w sprawie kryzysu wodnego. Światu grozi nawet 40-procentowy spadek dostępności zasobów czystej wody do roku 2030. Jednak to zagrożenie kojarzy się na ogół z państwami biednymi, w których studnie budowane są przez organizacje charytatywne. Wygląda jednak na to, że również w tzw. „pierwszym świecie” w kranach może zasyczeć powietrze i że nie zależy to od łaskawości środowiska.
Zdjęcie Dirk Wohlrabe /Pixabay