Słodka miesięcznica czyli podatek cukrowy w praktyce
Z początkiem 2021 roku rząd wprowadził podatek cukrowy. Premier polskiego rządu oświadczył na swoim profilu na Facebooku, że cukier jest niezdrowy, a większość dojrzałych państw już dawno tę opłatę wprowadziła. Czy rzeczywiście?
Od stycznia 2021 roku wszedł w życie zapowiadany już rok temu tzw. podatek cukrowy. Dodatkowa opłata obejmuje napoje słodzone cukrem lub słodzikami, zawierające kofeinę, taurynę, a także napoje alkoholowe w tzw. „małpkach” (buteleczkach do 300 ml).
Obowiązek podatkowy nałożony nowymi przepisami spada na hurtowników, ale na dzień dzisiejszy widać, że przełożył się na ceny detaliczne.
Cukier nie krzepi
Wedle uzasadnienia poselskiego „zasadniczym celem projektu ustawy jest wykorzystanie polityki fiskalnej, jako narzędzia służącego promocji prozdrowotnych wyborów konsumentów”. Ustawodawca dowodził szkodliwości cukru dla zdrowia. Faktycznie, badania dowodzą związku między ilością spożywanego cukru a występowaniem hiperglikemii, insulinooporności, cukrzycy typu 2, występowaniem glukozy w moczu (glukozuria). Cukier zaburza pracę układu hormonalnego, przyspiesza starzenie. Zwiększony metabolizm węglowodanów może powodować raka piersi. Poza tym cukier tuczy, a konsekwencją otyłości są najróżniejsze, często zagrażające życiu schorzenia całego organizmu, w tym schorzenia układu sercowo-naczyniowego i kostnego.
Ponadto konsumenci przyzwyczajają się do cukru, oczekując go coraz więcej.
Statystyczny Amerykanin, a więc mieszkaniec kraju kojarzonego z monstrualna otyłością, zjada średnio 22 łyżeczki cukru na dobę. Polak zjada aż 26!
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dorośli mogą spożywać najwyżej 12 łyżeczek cukru dziennie (do 50 g). Według Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego nawet mniej – kobiety 6 łyżeczek na dzień (do 25 g), mężczyźni 9 (do 37 g). Amerykańska Fundacja na Rzecz Zdrowia Serca dopuszcza 3 łyżeczki cukru dziennie w diecie dzieci do lat 10. Światowa Organizacja Zdrowia jest bardziej liberalna i wprowadza rekomendację do 5 łyżeczek cukru dziennie dla dziecka (24 gram cukru na dobę).
Te rekomendacje szokują w zderzeniu ze statystycznymi 19 łyżeczkami cukru spożywanymi dziennie przez maluchy w Polsce. Według informacji prezentowanych przez Instytut Żywności i Żywienia polskie dzieci są zaliczane od kilku lat do najszybciej tyjących w Europie. Tylko w grupie wiekowej do lat trzech w roku 2016 około 10 procent dzieci miało nadwagę lub otyłość, a kolejne 18,4 procent było zagrożone nadwagą.
Gdzie się kryją cukry?
Do wolnych cukrów dodawanych przez producentów zaliczamy oprócz znanego wszystkim cukru (z buraka lub trzciny cukrowej) cukry pochodzące z miodów, soków, koncentratów owocowych czy syropów takich jak syrop glukozowo-fruktozowy. Cukier w produktach kryje się też pod nazwami: syrop glukozowy, glukoza, maltodekstryna, fruktoza, maltoza, dekstroza, laktoza.
Cukier dodawany jest praktycznie do wszystkich produktów spożywczych. Jest nie tylko w lodach i ciastkach. Średni kubek jogurtu owocowego zawiera ok. 9 łyżeczek dodanego cukru. Do tego często słodzony on jest syropem glukozowo-fruktozowym. Powszechnie podawane dzieciom smakowe płatki śniadaniowe mogą zawierać nawet 35 g cukru na 100 g płatków. Pasty czekoladowe z dodatkiem orzechów potrafią zawierać w 100 g produktu aż 57 g cukru.
Podstępny jest cukier w napojach. Pomyśleliście o Coca coli? Niesłusznie. Nawet w małej butelce wody smakowej mogą być nawet dwie łyżeczki cukru. Badania składu napojów kolorowych w Wielkiej Brytanii udowodniły, że aż 74 procent napojów (puszka 330ml) przekracza dzienny limit zapotrzebowania na cukier osoby dorosłej. Większość kupnych soków jest dosładzana, a przecież zawierają one naturalną fruktozę.
Cukier jest też tam, gdzie się go w ogóle nie spodziewamy. Z przyczyn technologicznych trafia do keczupów, majonezów, serków a nawet do wędlin. Lekarze Polskiego Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia alarmują, że dzieci do 10 roku życia jedzą średnio 95 g cukru dziennie.
Podatek cukrowy nie działa
Cztery największe gospodarki świata: USA, Chiny, Japonia i Niemcy nie wprowadziły daniny o charakterze podobnym do podatku cukrowego. Piąta największa gospodarka świata – Indie, rzeczywiście go wprowadziła. Z dziesięciu najbogatszych gospodarek świata ma ten podatek tylko połowa (Katar, Irlandia, Norwegia, Sułtanat Brunei i Zjednoczone Emiraty Arabskie). W Europie podatek uchwaliło przed Polską osiem krajów: Wielka Brytania, Irlandia, Finlandia, Norwegia, Francja, Belgia, Portugalia i Hiszpania (Katalonia).
Nie jesteśmy w licznym gronie. Za to polski podatek cukrowy jest trzecim najwyższym podatkiem cukrowym w Europie (po Wielkiej Brytanii i Irlandii).
Czy takie narzędzie fiskalne rzeczywiście jest prozdrowotne?
Ostatnie dostępne badania otyłości na świecie prowadzone przez WHO są z roku 2016. W żadnym z objętych badaniem państw wprowadzenie podatku cukrowego nie wpłynęło na tendencję do otyłości. Poziom otyłości wyniki badania WHO powiązały z wiekiem ludności, klimatem i zamożnością społeczeństwa. Czyli można prognozować, że w Polsce podatek cukrowy też nie zadziała.
To na co komu podatek cukrowy?
Opłata cukrowa stanowi w 96,5 procentach przychód Narodowego Funduszu Zdrowia. NFZ ma obowiązek przeznaczyć pozyskane z niej środki na działania o charakterze edukacyjnym i profilaktycznym oraz na świadczenia opieki zdrowotnej „związane z utrzymaniem i poprawą stanu zdrowia pacjentów z chorobami rozwiniętymi na tle niewłaściwych wyborów i zachowań zdrowotnych, w szczególności z nadwagą i otyłością”.
Jeszcze zbyt wcześnie, by oceniać efektywność zagospodarowania pozyskiwanych przez NFZ środków, ale środowiska lekarskie już wyrażają zaniepokojenie czy pieniądze trafią tam, gdzie trzeba.
Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia (PPOZ) w opublikowanym komunikacie podkreśla konieczność przeznaczenia środków z podatku cukrowego na finansowanie świadczeń opieki zdrowotnej, profilaktykę, edukację, a także programy, których celem jest walka z chorobami cywilizacyjnymi. PPOZ nalega w szczególności na wsparcie programów leczenia nadwagi i choroby otyłości. Pojawił się też postulat zastosowania narzędzi fiskalnych… do obniżenia ceny warzyw.
Z uwagi na dramatyczne statystyki chorób wywołanych w Polsce otyłością i nadwagą podjęcie przez władzę wykonawczą tematu profilaktyki i zapobiegania dalszemu wzrostowi spożycia cukru jest oczywiście słuszne.
Czy rozwiązaniem jest akurat podatek cukrowy? Nie, chyba, że pozyskane środki rzeczywiście zostaną przeznaczone na walkę z błędnymi nawykami żywieniowym Polaków. Lekarze PPOZ będą mogli już wkrótce przekonać się czy takie programy są wdrażane. Obywatelom zaś pozostaje jedynie wiara, że wprowadzając podatek, rząd próbuje pozbyć się cukru z kiełbasy a nie zmniejszyć deficyt budżetowy.
Jeżeli okaże się inaczej, żaden cukier nie osłodzi tego rozczarowania.