Strachy i fobie na 2021 czyli czy powinniśmy się bać wilków?
„Wilki atakują ludzi” – czy to prawda? Według polskich mediów wilków w Polsce jest coraz więcej. W 2019 zanotowano, że wataha 5 zwierząt zamieszkała pod Swarzędzem. Wilki meldowały się nawet w Warszawie.
Jeszcze 20 lat temu wilków w Polsce było bardzo mało. W 1998 roku wprowadzono ochronę tych zwierząt. Przed dwie dekady populacja znacząco odbudowała się. Czy to dobrze?
Wilk na przedmieściu
Widok wilka w pobliżu sadyb – bywa – budzi panikę. Przestraszeni mieszkańcy wzywają policję. Policja zaapeluje po prostu, aby osoby starsze oraz dzieci nie chodziły samotnie ani po zmroku do lasu.
Wilki jednak nie są zainteresowane kontaktem z ludźmi, bo z natury są to zwierzęta bardzo płochliwe. Według Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” niepokojące zachowania tych zwierząt wobec ludzi były w rzeczywistości zgłaszane tylko raz, w 2018 roku w Bieszczadach. Agresywne okazały się dwa młode samce, przyzwyczajone do ludzi i do jedzenia, które im regularnie podrzucano.
Te drapieżniki zainteresowane są za to zwierzyną płową. Stowarzyszenie „Wilk” spotkało się z opiniami szerzonymi przez myśliwych, że gdy wilki pokazują się w okolicy, to z tego rejonu uciekają jelenie. To nieprawda. Roślinożerne jelenie, sarny, dziki i mniejsze drapieżniki takie jak lisy bytują w tych samych miejscach, w których działają wilki.
Wilki są potrzebne w ekosystemie, czego dowiódł tzw. eksperyment z Yellowstone. Na skutek działalności człowieka już w 1926 w Parku Narodowym Yellowstone w USA wytrzebiono cała populację wilka. Brak drapieżników wypłynął na rozwój populacji roślinożerców, przede wszystkim łosi. Ledwie kilkanaście lat później zauważono, że łosi pojawiło się za dużo i że niszczą one ekosystem. Próbowano je odławiać, próbowano redukować populację odstrzałami – na próżno. Do Yellowstone reintrodukowano wilki w latach 90. XX wieku zaczynając od 21 sztuk. Po zaledwie ośmiu latach w Parku były już 174 wilki. Ilość roślinożerców zmalała. Odżyła przyroda i zanikające gatunki roślin. To z kolei pozwoliło na rozwój zwierzętom, które pozornie nie mają nic wspólnego ani z łosiami i jeleniami, ani z drapieżnikami: bobrom, piżmakom, wydrom. To z kolei wpłynęło na poprawę stanu wód w Parku – pojawiły się ryby a za rybami ich łowcy, m.in. niedźwiedzie.
Czy wilki atakują ludzi?
Amerykańskie badania z 2003 roku dotyczą ataków zdrowych dzikich wilków na ludzi. W całych Stanach Zjednoczonych oraz Kanadzie w XX wieku nie było ani jednego człowieka zabitego przez wilki. Jeden z raportów na temat wilków dokumentuje ogólnoświatowe ataki wilków w ciągu ostatnich 400 lat i podkreśla, że w XX wieku prawie się nie zdarzały.
Według badaczy istnieją cztery czynniki związane z atakami wilków. Po pierwsze jest to wścieklizna, ponieważ większość wszystkich ataków miała miejsce z tego właśnie powodu. Jednocześnie spadek zachorowalności na wściekliznę na całym świecie doprowadził do zmniejszenia liczby ataków wściekłych wilków. Drugi czynnik to przyzwyczajenie czyli taki wypadek jak opisywany w 2018 atak w Bieszczadach. Trzeci czynnik to prowokacja: w sytuacji, gdy wilki były atakowane przez ludzi, zagrażano ich młodym itp. Czwarty czynnik modyfikacja środowiska na obszarach, które zaczęto nagle i agresywnie urbanizować.
Od końca II Wojny Światowej na terenie Ameryki Północnej odnotowano 80 przypadków interakcji wilk-człowiek (agresywnych i nieagresywnych). Żaden z nich nie był śmiertelny, 25 można było opisać jako niesprowokowaną agresję zdrowych wilków, z czego w 13 wypadkach ludzie byli poszkodowani. Obserwacje Amerykanów pokazują, jak ważne jest zachowanie odpowiedniego podejścia do tych zwierząt. Analiza statystyk pokazuje, że człowiek, który trafił na rejon działania wilków prędzej umrze pogryziony przez psa, uderzony piorunem, użądlony lub po prostu w wypadku samochodowym niż będzie poszkodowany przez wilka.