czwartek, 21 listopada, 2024
historiakulturaspołeczeństwo

Czego nowego właśnie dowiadujemy się o Wikingach?

Tak naprawdę o Wikingach wiemy bardzo niewiele. Świadectwa historyczne ich epoki do – jak do tej pory – dwa statki i kilka artefaktów. I właśnie odkrywany jest trzeci taki statek. Czy dowiemy się z niego, dokąd Wikingowie dopływali?

Jedno już wiadomo, choć prace wykopaliskowe wciąż trwają – to był potężny statek. W Gjellestad na południu od Oslo odkrywa się wielki okręt wiosłowy lub żaglowo-wiosłowy i prace prawdopodobnie zakończą się jeszcze w tym roku. To pierwsze takie odkrycie w Norwegii od prawie wieku. Odkryto go przypadkiem i już wstępne pomiary rentgenowskie wprawiły miłośników historii w ekscytację.

Wiking a sprawa polska

O Wikingach mówi się dużo w Polsce, dzięki pracom popularyzatorów historii z rejonu dzisiejszego Wolina. W Wolinie za czasów Wikingów mieścił się potężny port morski i poważny ośrodek kupiecki. Osobom, które z lektur szkolnych pamiętają informacje, że w Wolinie handlowano bursztynem, warto uzmysłowić, że wielkim popytem cieszył się inny towar: niewolnicy z różnych zakątków Europy, w tym blondwłosi Słowianie. Po wielu wiekach warto inaczej spojrzeć na „typowo nordyckie” białe włosy Skandynawów. Potomkowie Wikingów zawdzięczają je m.in. słowiańskim genom.

Wikingowie docierali w okresie przedchrześcijańskim daleko. Znaleźli się na pobliskich Wyspach Brytyjskich, a pamiątką po tych wyprawach są niektóre nazwy brytyjskich miejscowości. Dotarli do Islandii, na Grenlandię a nawet do Ameryki Północnej w rejon Nowej Fundlandii. Byli częstymi gośćmi w portach bałtyckich, w niektórych jako pokojowo nastawieni kupcy, w innych jako wojownicy. Dotarli do Morza Środziemnego, a tam aż do Stambułu.

Statki były tak skonstruowane, by pokonywać wąskie cieśniny, kapryśne otwarte wody, a nawet dawały możliwość żeglowania po wodach wewnętrznych.

Wielka łódź podziemna

Statek został zakopany. Prawdopodobnie – jak dwa inne, eksponowane dziś w Muzeum Łodzi Wikingów w Oslo (Vikingskipshuset i Oslo) – miał w ostatnią drogę prowadzić kogoś znamienitego. Innymi słowy – był miejscem czyjegoś pochówku. Stanowi swoisty kopiec pogrzebowy, w pobliżu znajduje się kolejny grób, tradycyjny.

Już wstępne pomiaru wykazały, że statek ma około 19 m długości i 5 m szerokości – podobnie jak te znajdujące się dziś w muzeum. Pochodzi z około VIII-IX wieku, okresu przedchrześcijańskiego, kiedy to Wikingowie używali już żagli, ale łodzie dalej były napędzane ramionami wioślarzy. O statku dowiemy się wszystkiego po zakończeniu prac. Kluczowe powinno okazać się badanie stępki. Kil – co już wiadomo – kil wygląda zupełnie inaczej niż te z dwóch odkrytych statków.

Archeologowie na razie są zdziwieni, bo nie znaleźli prawie niczego w statku-grobowcu. Jest prawdopodobne, że wcześniej został splądrowany. Być może – w trakcie przejmowania władzy dynastycznej, gdy nowy ród chciał zatrzeć ślady starego.

Teren, na którym odkryto grobowce, popadł w zapomnienie w XIX wieku, kiedy to miejsce zajęły uprawy rolne. Kolejne orki zniwelowały wzniesienia nad statkiem i sąsiadującymi kurhanami.

Odkryto jednak ślady po wielkich ucztach, które mogły mieć miejsce jako część uroczystości pogrzebowych. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że statek mógł być miejscem pochówku króla, królowej lub jarla. Na razie jednak odkryte tam kości są kośćmi konia lub byka. Póki co – nie znaleziono żadnych kości ludzkich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.