Może jeszcze przyjdzie normalność. Impresje po koncercie
W ostatni wieczór weekendu odbył się w Łodzi szeroko transmitowany koncert „Razem z Ukrainą”. Artyści z obu krajów manifestowali jedność w sztuce, wsparciu cierpiących i dążeniu do pokoju. Czy to już czas na normalność?
Niedzielny koncert na „Atlas Arenie w Łodzi” dedykowanym Ukrainie i emitowanym przez stację Discovery do 50 krajów rozpoczęła 7- letnia Amelia Anisowicz hymnem. Zapamiętaliście Amelię z wykonania „Mam tę moc” z filmu „Kraina Lodu”? Amelia śpiewała ją w ukraińskim bunkrze na nagraniu, które obiegło cały świat. A teraz zaśpiewała tak…
Trochę wzruszeń
Dziewczynka z rodziną jest już w Polsce i to ona, radosna i odrobinę zmęczona pod koniec wieczoru, zainaugurowała koncert charytatywny na rzecz Ukrainy, w którym uczestniczyli z polskiej strony między innymi: Stanisław Soyka, Kayah, Daria Zawiałow, Vito Bambino, Krzysztof Zalewski, Igo, Natalia Szroeder, Anita Lipnicka, Natalia Przybysz, Kuba Badach, Maciej Musiałowski, Tomasz Ziętek, Natalia Kukulska. Ukraińskich artystów reprezentowali Tina Karol, Jerry Heil, Artem Fesko, Daria Psekho. Wystąpiła też polsko-ukraińska grupa Dagadana. W projekcie wzięli też udział aktorzy. Wśród nich:.Maja Komorowska, Danuta Stenka, Vanessa Aleksander, Andrzej Seweryn.
Dyrektorem muzycznym koncertu był Wojciech Urbański (kompozytor i producent, autor muzyki do filmów, seriali i słuchowisk), który współpracował przy organizacji wydarzenia z Anną Stavychenko, Dyrektorką Kijowskiej Orkiestry Symfonicznej(obecnie przebywającą w Polsce). Wszyscy artyści zaangażowani w projekt zrzekli się honorariów.
Dochód ze sprzedaży biletów, które zresztą wyprzedano „na pniu” trafił do Polskiej Akcji Humanitarnej, która od 2014 r. prowadzi stałą misję w Ukrainie. W trakcie koncertu widzowie mogli również sms-owo wesprzeć zbiórkę na rzecz Ukrainy. Koncert współprowadziła Alina Makarczuk – dziennikarka TVN, z pochodzenia Ukrainka, której rodzice nadal są na Ukrainie a tata bierze czynny udział w wojnie.
Były emocje, wzruszenia, profesjonalizm i dużo dającego nadzieję piękna. Wszystko to przyprawione nieuniknioną odrobina patosu, powagi i wzruszeń.
Utwory były znane i dobrane tak, by zawierały obietnicę zmiany na lepsze i nutę zadumy na rzeczywistością. Większość piosenek wykonano w parach, często polsko-ukraińskich. Ten znakomity pomysł wpłynął na nastrój koncertu i pięknie wpisał się w symbol współpracy. Podobnie jak zszyte na stałe i obecne na scenie flagi Polski i Ukrainy. Wspaniale wypadł nieoczekiwany duet Stanisława Soyki i Vito Bambino. Uwagę przykuła Natalia Kukulska i Kuba Badach. A łzy wzruszenie wywołało anielskie wykonanie „Ave Maria” Artema Fesko.
Nie o sztukę chodzi
Koncert, choć znakomity, był udany niezależnie od swojej wartości artystycznej. Bo nie wyłącznie o sztukę w nim chodziło. A może nawet o sztukę chodziło najmniej.
Niedzielny wieczór połączył w jednym wydarzeniu energię artystów i widzów z licznych krajów i środowisk, którzy swoim czynnym i biernym uczestnictwem w koncercie, chcieli zamanifestować swój sprzeciw przeciwko ludobójstwu na Ukrainie i wesprzeć zaatakowany kraj. Czy takie koncerty mają sens?
Mają i to najgłębszy.
Mamy XXI wiek. Jesteśmy w Zjednoczonej Europie. I w tej wymarzonej przyszłości i dobrobycie odkrywamy nieoczekiwany nawrót idei imperialnych i wojny. W tym nowym świecie, w którym ogłoszono już tryumf rozumu i koniec historii, Ukraina głoduje i cierpi a wielu Ukraińskich cywilów nie tylko skazanych jest na exodus, ale również na śmierć w wyniku bestialstwa najeźdźcy. Wszyscy stawiamy sobie pytanie: co będzie dalej?
Każdy protest, gest wsparcia, każda idąca za nimi pomoc finansowa mają w takich okolicznościach znaczenie. Oznaczają, że nie chcemy jako ludzie i jako narody powrotu do wojennych zagrożeń i traum. W niedzielę trwał 25 dzień obronnej wojny w Ukrainie.
Gdzie jest normalność?
Ma znaczenie wszystko co może podtrzymać na duchu tych żołnierzy i ich rodziny, których nasz kraj gości już prawie dwa miliony. Nie każdy z nas może finansować pomoc uchodźcom, nie każdy może przyjąć pod swój dach potrzebującą rodzinę. Każdy może za to włączyć telewizor i zrobić datek . Tych datków już w czasie koncertu uzbierało się razem z darowiznami sponsorów i pieniędzmi za bilety 2 miliony złotych.
Wkrótce zaczniemy wspólne dzielenie się biedą- skąpymi finansami państwa polskiego, słabym dostępem do leczenia, niewystarczającymi świadczeniami socjalnymi.
Każdy włączony w niedzielę wieczorem telewizor oznaczał, że Polacy, rozumieją tą potrzebę i nie będą uchylać się od obowiązku moralnego wsparcia potrzebujących. Byliśmy ofiarami faszyzmu i komunizmu. Trwa jeszcze pokoleniowa pamięć wojennej traumy sprzed 77 lat. Polacy, Ukraińscy, ateiści, chrześcijanie, konserwatywni i tęczowi, wszyscy pragniemy pokoju i bezpieczeństwa.
I oby muzyka zastąpiła w końcu odgłosy wystrzałów i przywróciła – na chwilę choć – normalność.