Rzymski posąg ładnym, kosztownym drobiazgiem do salonu
Policjant po służbie znalazł piękną statuę w belgijskim sklepie z antykami. Pech chciał, że policjant pracował w wydziale kradzieży dzieł sztuki. A statua okazała się kradziona. Zaledwie miesiąc później inna kradziona statua znalazła się u… Kim Kardashian.
Włoska policja całkiem przypadkowo odzyskała rzymski posąg z I wieku, który został skradziony ze stanowiska archeologicznego na obrzeżach Rzymu – i to dziesięć lat wcześniej. Posąg znalazł się w sklepie z antykami – w Belgii.
A w podobnym czasie inny posąg znalazł się u Kim Kardashian – i również, najprawdopodobniej, został skradziony.
Belgijski sklepik, rzymski posąg
Postać bez głowy, odziana w togę, wyglądała na rzeźbę włoskiego pochodzenia i nosiła uszkodzenia takie jak od narzędzi stosowanych przy wykopaliskach. Karabinierzy sfotografowali rzeźbę i wrócili ze zdjęciami do Włoch. Teraz wystarczyło sprawdzić zdjęcia w bazie skradzionych dóbr kultury – rzeczywiście, jesienią 2011 taki posąg skradziono z wykopalisk z parku Villa Marini Dettina na obrzeżach Rzymu.
Tymczasem w sklepie z antykami posąg „Togatusa” naturalnej wielkości wyceniono na około 100 tysięcy euro. I czekał on na nabywcę – w Brukseli. Rzeźba została zajęta na polecenie prokuratury w Rzymie na podstawie europejskiego nakazu śledczego zaakceptowanego przez władze belgijskie, po czym odesłano ją do Włoch.
Za kradzieżą i sprzedażą rzeźby stał włoski handlowiec, działający pod hiszpańskim pseudonimem.
Amerykańska celebrytka – i znów rzymski posąg
Tymczasem amerykańscy prokuratorzy federalni zwrócili się do Kim Kardashian-West o zwrot starożytnego rzymskiego posągu, który prawdopodobnie został zrabowany z Włoch. Posąg widziano ostatni raz we Włoszech w marcu 2011. Potem zniknął, a potem nabył go mąż Kardashian, Kanye West. Faktura na zakup dzieła nosi datę 2016, sprzedawcą jest galeria Axel Vervoordt. W wyniku dochodzenia ustalono, że wcześniej jej właścicielem była francuska Galerie Chenel. Jednakże włoskie służby są zdania, że Vervoordt był w posiadaniu posągu przed jego rzekomym zakupem od Francuzów.
Posąg został zaimportowany z 40-ma innymi dziełami sztuki. Wiadomo, że cała przesyłka była warta około 745.882 dolarów.
Na razie istnieje podejrzenie bardziej skomplikowanego oszustwa, ponieważ celebrytka i jej mąż nie przyznają się do zakupu dzieła. Twierdzą, że posąg mógł zostać sprowadzony do USA przy użyciu jej nazwiska, ale bez jej autoryzacji.
Kosztowne drobiazgi są modne
Handel dziełami sztuki to bardzo intratna dziedzina biznesu. Handel kradzionymi dziełami sztuki to jeszcze bardziej dochodowa działalność. Nic więc dziwnego, że wciąż się rozwija.
Kradzione dzieła nabywają ich snobistyczni wielbiciele, a czasami poważni biznesmeni – jako lokatę kapitału. Kradzieże dzieł sztuki dokonywane są też dla okupu. Artnapping to – jak twierdzą znawcy – dość częsta działalność fachowców od włamań. Szantażować można klientów instytucjonalnych lub prywatnych, którzy za odzyskanie dzieła są gotowi zapłacić. Dzieje się tak, ponieważ mają świadomość, że alternatywą jest po prostu zniknięcie ich własności na zawsze.
Arthur Brand, historyk sztuki i detektyw z Amsterdamu twierdzi, że cenne okazy są często kradzione, a także fałszowane. Według detektywa przemyt arcydzieł jak poważną gałęzią czarnego rynku. Brandt twierdzi, że 10 procent eksponatów w muzeach i galeriach jest fałszywa, a ich posiadacze wiedzą o tym.
Włoski wydział do walki z przemytem kradzionych dzieł sztuki odnotował już wiele sukcesów. Carabinieri tylko w 2014 odzyskali 137 tysięcy dzieł o szacunkowej wartości pół miliarda dolarów.
Z kolei hiszpańska policja w zeszłym roku udaremniła transakcję, której przedmiotem miało być pięć fałszywych dzieł, rzekomego autorstwa hiszpańskich artystów: Ignacio Pinazo, Emilio Grau Sala, Celso Lagarowi i Raimundo de Madrazo. “Dzieła” były zaopatrzone w świadectwa mające je uwiarygodnić, sporządzone przez historyków lub antykwariuszy, nie zaś przez ekspertów.