Wczoraj wieczorem The Guardian w ślad za Amnesty International poinformował, że system Pegasus został wykorzystany do podsłuchiwania 50 tysięcy osób ze świata polityki, biznesu i mediów. Inwigilowano nawet członków rządów i głowy państw, a wycieki wskazują na to, że za tymi działaniami stały rządy.
Pegasus jest systemem stworzonym przez NSO GROUP, firmę z Izraela. Firma opracowała rozwiązanie umożliwiające podsłuchanie dowolnej osoby w – oczywiście – szlachetnym celu czyli dla zapobiegania i śledzenia działalności terrorystycznej i przestępczej. NSO GROUP twierdziło, że współpracuje wyłącznie z rządami, dostarczając oprogramowania, które ma na celu ułatwiać działania antyterrorystyczne. Po ataku na użytkowników Whatsappa w maju 2019 właściciel firmy poinformował, że oprogramowanie nie narusza praw człowieka.
Czy narusza?
Pegasus nadjechał
Zacznijmy od polskich historii z Pegasusem. We wrześniu 2018 r. Zaufana Trzecia Strona pisała, że oprogramowanie szpiegowskie Pegasus zostało wykryte w Polsce. Bylo wykorzystywane do śledzenia wybranych osób. Wtedy nie było jeszcze jasne, kto może stać za tymi działaniami. Z3S podała, że Europą jest zainteresowanych prawdopodobnie pięciu operatorów Pegasusa, w tym polski operator “ORZELBIALY”, działający przynajmniej od listopada 2017 r. Chwilę później pojawiły się jednak podejrzenia, że Pegasusa kupiła CBA. Podejrzenia te omawiała telewizja TVN, idąc w ślad za analizami Najwyższej Izby Kontroli. W ubiegłym roku Onet podawał, że za pomocą Pegasusa prawdopodobnie podsłuchiwano Sławomira Nowaka. W tym roku niejasne wypowiedzi Zbigniewa Ziobry sugerowały, że właśnie tą metodą Nowak i inne osoby były obserwowane.
Wątek polski jest jednak tylko jednym z wielu, jeśli chodzi o używanie tego systemu.
18 lipca był dniem, w którym kilkanaście światowych redakcji nagłośniło wyciek informacji, ze Pegasus służył do podsłuchiwania około 50 tysięcy osób. I nie było nigdy prawdą, że system ten używano tylko w celach antyterrorystycznych. Już ujawniane są kolejne nazwiska podsłuchiwanych, w tej chwili mowa o znanych dziennikarzach, aktywistach działających na rzecz prawa i politykach – niewygodnych dla innych polityków.
The Guardian pisze wprost, że za częścią podsłuchów stoi węgierski przywódca, Viktor Orbán, mający inwigilować i prześladować media. Ale nie tylko on, bo afera dotyczy rządów około 40 krajów. Lista numerów jest sprawdzana przez dziennikarzy, sprawdzane są też kolejno urządzenia przypisane do tych numerów. To nie jest łatwe, bo to nie kwestia odkrycia dodatkowego programu z małą ikonką na pulpicie. Pegasus zaopatrzony jest w mechanizm pozwalający na samozniszczenie. Można go uruchomić zdalnie, gdy przestał być potrzebny lub gdy robi się zbyt gorąco.
Nie jest łatwo sprawdzić, czy Pegasus działa na konkretnym urządzeniu. Jak podaje Niebezpiecznik, urządzenia z Androidem nie zawsze pozwalają na sprawdzenie logowań Pegasusem. Wiadomo jednak, że czy jest to urządzenie stare czy też najnowsze – Pegasus nie ma problemu z „najazdem”.
Czy podsłuch to „tylko” podsłuch, czy też może coś więcej? Bo może – jak mówią osoby przekonane, że tylko winni mogą się bać – samo podsłuchiwanie Pegasusem (czy w jakikolwiek inny sposób) nie jest niebezpieczne?
Metoda walki
W 2017 r. ujawniono, że rząd meksykański wykorzystał Pegasusa, aby inwigilować kilku naukowców zajmujących się kwestiami zdrowia publicznego (w tym zdrowia dzieci). Naukowców – nie terrorystów, nie przeciwników politycznych ani nawet Sławomira Nowaka. Meksyk dysponował Pegasusem od 2012 roku i inwigilował też dziennikarza walczącego z kartelami narkotykowymi – Javiera Veldeza. Veldez zginął, a wokół jego śmierci panuje zmowa milczenia.
Kolejnym dziennikarzem, który po prostu zadarł z niewłaściwymi ludźmi, był saudyjski dziennikarz Jamal Khashoggi. Zginął straszną śmiercią i stało się tak prawdopodobnie dlatego, że był śledzony i podsłuchiwany właśnie Pegasusem.
O ile jednak do tej pory mówiliśmy o podsłuchiwaniu pojedynczych osób, to w 2019 ujawniono, że Pegasusem podsłuchiwano użytkowników aplikacji WhatsApp. Amnesty International zwróciła się do rządu Izraela o cofnięcie licencji eksportowej NSO. Cóż, kiedy działania trwały w najlepsze dalej.
Ujawnienie podsłuchiwania 50 tysięcy osób to już nie jednostkowe wypadki. Acz oczywiście NSO GROUP zaprzecza, jakoby komukolwiek robiło krzywdę.
Czy jestem podsłuchiwany?
jeśli jesteś, drogi czytelniku, pracownikiem pobliskiego sklepu, twoja działalność wywrotowa ogranicza się do pisania w internecie inwektyw pod adresem jednej z partii politycznych, a z haków na ciebie jest tylko kilka zaległych biletów parkingowych – to raczej nikt cię nie podsłuchuje. W każdym razie nie Pegasusem. Z prostego powodu – takie działania nie są darmowe, nawet do służb specjalnych grających nieczysto rządów. Nie da się podsłuchiwać wszystkich – albo może raczej po prostu się to nie opłaca.
Ale jeśli nie czujesz się w 100 procentach bezpieczny, to nie ściągaj z internetu „pewnych” i fantastycznie reklamowanych aplikacji do wykrywania Pegasusa, bo takich nie ma. Nabierzesz się i dasz zarobić oszustom szczęśliwym, że afera spod znaku służb bardzo specjalnych nagoniła im pieniędzy.
Grafika Darwin Laganzon z Pixabay