Kobiety nie powinny pić alkoholu, bo mogą zaszkodzić swoim przyszłym dzieciom – takie stanowisko Światowej Organizacji Zdrowia zadziwiło kobiety na całym świecie. WHO jest przeciw spożywaniu przez kobiety alkoholu. Czy zajmuje się też innymi problemami kobiet lub kontrowersjami, z którymi organizacja sama się zmaga?
The Independent cytuje Clare Murphy, działaczkę British Pregnancy Advisory Service (BPAS), która zalecenia WHO komentuje jednoznacznie: „Niezwykle niepokojące jest to, że Światowa Organizacja Zdrowia ryzykuje ciężko wywalczone prawa kobiet, próbując w ten sposób kontrolować ich ciała i wybory”. W czasach, gdy świat zmaga się z pandemią, zwiększa się problem przemocy domowej, zaś prawa reprodukcyjne kobiet – na przykład w Polsce – są ograniczane lub utrudniany jest dostęp do nich, stanowisko WHO brzmi jakby redagował je osobiście minister Czarnek.
WHO uważa, że kobiety w ogóle nie powinny pić alkoholu
Światowa Organizacja Zdrowia, wpływająca na globalną politykę zdrowotną, nie ma w ostatnich latach dobrej prasy. Pandemia COVID-19 i związane z nią obostrzenia sprawiły, że WHO znalazła się w samym centrum sporów dotyczących walki z koronawirusem. Pandemia jeszcze się nie skończyła, jest możliwe, że w drugim roku jej trwania kolejne mutacje po raz kolejny nadszarpną cierpliwość ludzi oraz możliwości systemów opieki zdrowotnej.
Organizacje kobiece z całego świata odebrały najnowszą publikację WHO z wielkim zdumieniem. To Globalny Plan Działania w Sprawie Alkoholu na lata 2022-2030 i z wielką stanowczością podchodził do kwestii kobiety a alkohol. Zawarte w niej stanowisko, z którego wynika, że kobiety w wieku rozrodczym, to jest od 18 do 50 roku życia, w ogóle nie powinny spożywać żądnego alkoholu, poparte jest argumentem, że spożywania go wpływa na rozwój płodu. Rozsądne stwierdzenie, że alkohol może wpływać na płód, zostało jednak zastąpione wezwaniem rządów do zwrócenia „odpowiedniej uwagi” na „zapobieganie piciu wśród kobiet w ciąży i kobiet w wieku rozrodczym”.
WHO, w dobie kontrowersji i problemów komunikacyjnych z tym związanych, opracowuje dokument, z którego płynie nauka by kobiety pomiędzy 18 a 50 rokiem życia w ogóle nie piły alkoholu, ponieważ mogą zaszkodzić swojemu nienarodzonemu a nawet niepoczętemu jeszcze dziecku. Clare Murphy podkreśla, że w dokumencie WHO posługuje się narracją niebezpiecznie zbliżoną do ingerującej w prawa kobiet do samostanowienia. Powtarzanie, że kobiety muszą być powstrzymywane przed stwarzaniem ryzyka dla płodów – nawet tych niepoczętych – jest wkraczaniem w prawo kobiet do decydowania o własnym życiu.
The Independent cytuje rzecznika WHO, który wyraża się o dokumencie, że jest to projekt globalnego planu działania WHO, który absolutnie nie zaleca abstynencji wszystkich kobiet, które są w wieku, w którym mogłyby zajść w ciążę. Dokument jednak ma jednak na celu podniesienie świadomości na temat poważnych konsekwencji, które mogą wynikać z picia alkoholu w czasie ciąży, nawet jeśli ciąża nie jest jeszcze znana.
Dobra wiadomość jest taka, że to dopiero zarys dokumentu, jego treść ma być jeszcze konsultowana z naukowcami i organizacjami społecznymi.
Co wiemy o alkoholizmie kobiecym?
Alkohol szkodzi, a nawet zabija – wiedzą to wszyscy, w tym WHO. Najważniejsza na świecie organizacja zajmująca się zdrowiem stwierdza więc, że spożywanie alkoholu tylko w 2016 roku przyczyniło się do 0,7 miliona zgonów kobiet na całym świecie. To ogromna liczba, warta tego, by bić na alarm w sprawie zdrowia kobiet. Jednakże ta sama organizacja stwierdza dalej , że z tego samego powodu w tym samym roku zmarło trzykrotnie więcej mężczyzn, czyli 2,3 miliona.
Zatem – jak widzimy – alkohol zabija i picie go w nadmiarze jest niezdrowe również dla mężczyzn.
Nie da się ukryć, że alkoholizm kobiecy i męski mają różne oblicza. Kobiety popadają w alkoholizm łatwiej i szybciej niż mężczyźni, ale jednocześnie alkoholiczek jest znacznie mniej niż alkoholików. Polska Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w 2019 roku podawała następujące dane: kobiety w Polsce spożywają 4,7 litra czystego alkoholu rocznie, a mężczyźni 19,2 litra. Mężczyźni upijają się częściej, tzn. że spożywają co najmniej 60 gram czystego alkoholu podczas co najmniej jednej okazji w ciągu poprzedzających 30 dni w 54,3 procentach przypadków. Kobiety – w 17,5 procentach. Wśród kobiet jest więcej abstynentek przez całe życie czyli niepijących w ogóle – 19,9 procent, a wśród mężczyzn 6,5 procent. Uzależnionych od alkoholu jest 0,4 procenta kobiet i 4,1 procenta mężczyzn.
Jak więc na najnowszy szkic ważnego dokumentu WHO zapatrują się mężczyźni? The Mirror cytuje m.in. dwóch, Christophera Snowdona z Institute of Economic Affairs, określającego te zalecenia jako „nienaukowe, protekcjonalne i absurdalne” oraz Matta Lamberta z Portman Group, komentującego dokument jako seksistowski i paternalistyczny.
Co wiemy o prawach kobiet?
Decyzja o tym, czy kobieta chce, czy też nie, posiadać dzieci, jest w dalszym ciągu w wielu krajach sprawą polityczną. Państwa często interesują się zablokowaniem możliwości decydowania przez kobietę o posiadaniu dzieci, nie tyle dbając o przyszłe dzieci, co zrzucając z siebie obowiązek zadbania o zdrowie ich i ich potencjalnych matek. Przykładem może być Salwador, w którym obowiązuje drakońskie prawo, uniemożliwiające usunięcie ciąży nawet w przypadku gwałtu, kazirodztwa lub zagrożenia życia matki. Opisywaliśmy tu historię Sary Rogel, czekającej 10 lat na zwolnienie z więzienia, na które została skazana po wypadku, w którym poroniła. Oskarżono ją o zabicie nienarodzonego dziecka. Nie jest jedyną kobietą, która była za to ukarana w Salwadorze. Państwo, podchodząc do kobiet jako potencjalnych morderczyń, zwalnia się tym samym z dbałości o zdrowie tych kobiet, ponieważ cokolwiek się stanie w czasie ciąży, winą zostanie obarczona kobieta.
W Polsce w 2020 w znacznej części została zdelegalizowana możliwość usuwania ciąży z powodu ciężkich wad płodu. Publikacja wyroku Trybunału Konstytucyjnego miała miejsce w tym roku, zaś aktywiści pro life i niektórzy politycy zapowiadają, ze to nie koniec takich działań.
W krajach, w których prawa reprodukcyjne kobiet i wynikające z nich możliwości korzystania tak ze wspomnianej już aborcji jak i swobodnego dostępu do antykoncepcji, nie podlegają dyskusji problemem stała się pandemia. Pandemia COVID-19 zamknęła na pewien czas prawie wszystkich obywateli bardzo wielu państw w domach, utrudniając im dostęp m.in. do lekarza, a także do antykoncepcji. W zeszłym roku Amnesty International zwracała uwagę, że w związku z pandemią prawa reprodukcyjne kobiet są ograniczone.
I w takiej sytuacji WHO stawia tezę, że rządy powinny działać na rzecz całkowitej abstynencji kobiet. Również tych, które dzieci nie planują, nie chcą ich mieć więcej lub wcale lub nie planują ich po prostu w najbliższym czasie. Co dalej? Wskazówki dietetyczne, zakaz prowadzenia pojazdów czy może zakaz uprawiania sportów w miejscach publicznych?
WHO i kontrowersje
Gdy Donald Trump, który okazał się jednym z najbardziej kontrowersyjnych amerykańskich prezydentów, dzieląc Amerykę na swoich zwolenników, gotowych podjąć radykalne działania oraz przeciwników, którzy pogardzają „tymi drugimi”, pogardliwie wypowiadał się o WHO, wiele osób uważało, że nie mówi poważnie. Mówił jednak poważnie i latem 2020 roku wycofał Stany Zjednoczone ze Światowej Organizacji Zdrowia. Jego stanowisko wynikało z niezadowolenia z polityki pandemicznej organizacji.
Trump już w kwietniu’20 zapowiedział, że zamierza wstrzymać finansowanie WHO przez USA, chyba że organizacja w ciągu 30 dni znacząco się poprawi. Pod koniec maja jednak oświadczył, że zamierza kończyć współpracę ze Światową Organizacją Zdrowia i przekazać przeznaczone na ten cel środki innym globalnym organizacjom charytatywnym zajmującym się zdrowiem publicznym. Prezydent oskarżał WHO, że realizuje politykę zgodną z celami Chin i działa przeciwko interesom pozostałej części świata.
Jednak krytyka w sprawie WHO nie pochodziła tylko od kontrowersyjnego prezydenta USA. WHO zmieniała opinie na temat noszenia masek i tego, czy i przez kogo powinny być stosowane. Krytykę w tej sprawie wyrażał m.in. szwedzki epidemiolog, Anders Tegnell, stwierdzający też, że WHO wyolbrzymia to zagadnienie.
WHO spotyka się jednak z krytyką nie tylko w sprawie COVID-19. Światowa społeczność chorych na boreliozę od dawna próbuje kontaktu z WHO w sprawie zmiany polityki organizacji, a co za tym idzie – krajowych systemów opieki zdrowotnej – w sprawie chorób odkleszczowych. Choroby te dotyczą, według skromnych szacunków, przynajmniej kilku milionów osób na świecie. Twórca dokumentu o tej chorobie, fiński reżyser Joonas Berghäll, próbował skontaktować się z organizacją w tej sprawie ponad sto razy – mailowo, telefonicznie i osobiście – i za każdym razem napotykał milczenie.
Szkoda, że w sytuacji, gdy WHO, ważna i potrzebna organizacja, dzięki której systemy opieki zdrowotnej wszystkich krajów powinny zbliżać się do określonego poziomu usług, zajmuje się kwestią alkoholu w życiu kobiet i akcentuje sprawy, które mają się nijak do dzisiejszych problemów.
Zdjęcie Social Butterfly, Pixabay