Dania właśnie pracuje nad projektem ustawy, w którym ma pozwolić na egzekwowanie opłat od Facebooka i Google za używanie treści duńskich mediów na ich platformach. Gdy takie rozwiązanie zaproponowała Australia, giganty zbuntowały się. Czy Dania podzieli los Australii?
Dania proponuje, by platformy służące do udostępniania mediów, takie jak na przykład YouTube, były zobowiązane do zawierania umów z posiadaczami praw do tych mediów. Nie ma umowy – nie ma filmu, nagrania ani innych treści. Australia, która niedawno wdrożyła podobne rozwiązanie, spotkała się z bojkotem gigantów. Co teraz będzie?
Australia, Dania, Facebook
Po wdrożeniu w życie podobnej ustawy w Australii, Facebook zablokował swoim użytkownikom z południowej półkuli wszystkie strony z wiadomościami. Teraz Dania próbuje zmusić Facebooka do płacenia za treści informacyjne.
Duńczycy wychodzą z założenia, że skoro media odgrywają kluczową rolę w demokracji, należy zadbać o to, by debata publiczna toczy się na uczciwych podstawach. Jeśli media mają nadal zajmować się dziennikarstwem, to należy im płacić za jego używanie – takie jest stanowisko duńskiego Ministerstwa Kultury.
Projekt ma na celu zapewnić posiadaczom praw np. do muzyki prawo, które umożliwi im podjęcie decyzji o tym, kto i w jaki sposób może korzystać z ich treści. Według Duńczyków Facebook i Google w tej sytuacji będą potrzebować pozwolenia na korzystanie z treści online.
Duński pomysł opiera się na dyrektywie UE, która daje poszczególnym mediom prawo do zawierania umów z gigantami technologicznymi. Zaproponowana regulacja ma umożliwić duńskim mediom na zawarcie układu zbiorowego z firmami technologicznymi, przewidującego zapłatę za korzystanie z ich treści. Duńskie media podzielają nastawienie Ministerstwa Kultury – chcą takiej regulacji. Jednocześnie ustawodawcy przewidują, że media nie będą zobligowane do zawierania takich umów z firmami technologicznymi – ma to być dobrowolne.
Ustawa może wejść w życie już 7 czerwca, jeśli oczywiście uzyska poparcie większości parlamentarnej.
Czy Facebook i Google powtórzą swoją reakcję z Australii? Na razie nie wiadomo, prawnicy firm zastrzegają się, że nie znają pełnego projektu ustawy i pozostawiają sobie przestrzeń do działania.
Ale to nie oznacza, że nie obędzie się bez walki. Giganci niedawno pokazali, że są gotowi walczyć nawet z niewielkim stanem w USA, domagającym się opłaty za zyski z reklam rozpowszechnianych za ich pomocą na terenie tego stanu. Stan Maryland wprowadził podatek „od gigantów” i spodziewa się zeń dodatkowych wpływów w wysokości 250 milionów dolarów rocznie. Maryland jako pierwszy stan wprowadził taki podatek. W odpowiedzi giganci wytoczyli działa i złożyli pozew. Żądają zablokowania podatku, argumentując, że jest to rodzaj dyskryminacji przedsiębiorców działających w branży cyfrowej, ponieważ dotyczy podatek tylko reklam na nośnikach cyfrowych, nie tradycyjnych. Zapewne nie odpuszczą na drodze prawnej.