Rzecz się dzieje nie w Polsce, a w USA, ale pokazuje, że potężne prywatne firmy nie chcą bezradnie przyglądać się nakładaniu na nie zobowiązań finansowych i obostrzeń prawnych. Amazon i Facebook pozywają stan – a prawników mają skutecznych.
Porozumienie trzech gigantów – Amazona, Google i Facebooka – wraz z Amerykańską Izbą Handlu i innymi podmiotami, pozywa stan Maryland za pierwszy w USA innowacyjny podatek od reklam cyfrowych. Tak jest, podobnych do tego, jaki planuje rząd polski jako tzw. składkę. Z tym, że rząd polski chce opodatkować zarówno media cyfrowe jak i tradycyjne, a Maryland dorzucił nowe zobowiązania tylko za jedną grupę nośników.
Amazon i Facebook pozywają stan
Facebook płaci miliony podatków w Maryland i nie zamierza płacić ich więcej. Aby tego nie robić, występuje do sądu i to nie sam.
Kilka podmiotów czyli Izba Handlu, Stowarzyszenie Internet, reprezentujące firmy technologiczne, ponadto Stowarzyszenie Przemysłu Komputerowego i Komunikacyjnego oraz NetChoice złożyło pozew w sądzie okręgowym amerykańskiego stanu Maryland. Przedsiębiorstwa żądają zablokowania nowego podatku, który miałby je obciążać. Podatek uważany jest przez powodów za rodzaj dyskryminowania przedsiębiorców działających w branży cyfrowej, ponieważ dotyczy on tylko reklam na nośnikach cyfrowych, nie tradycyjnych.
W pozwie mowa jest o karnym charakterze podatku oraz o jego dotkliwości.
Stan Maryland spodziewa się z nowego podatku dodatkowych wpływów w wysokości 250 milionów dolarów rocznie. Maryland jako pierwszy stan wprowadził ten podatek, pozostałe przymierzają się do podobnych ruchów. To naprawdę malutki stan, kwota, którą chce uzyskać będzie potężnym zastrzykiem do budżetu stanowego.
Inne stany również rozważają opodatkowanie reklam cyfrowych. Prezydent Senatu stanu Maryland, Bill Ferguson, na razie wzrusza ramionami i określa postępowanie firm takich jak Amazon i Facebook za „rozczarowujące”. Uzasadnieniem dla wprowadzenia podatku miało być pobranie od technologicznych gigantów „sprawiedliwego udziału” za ich zyski – i nie tylko zyski. Ferguson uważa, że giganci, zarabiając miliardy dolarów rocznie i wykorzystując dane osobowe do sprzedaży reklam cyfrowych, odnotowały ogromny wzrost zysków podczas pandemii COVID-19, zyskując tym samym nieuzasadnioną przewagę nad lokalnymi przedsiębiorcami.
Podatek a sprawa amerykańska
Giganci mieliby płacić do 10 procent swoich dochodów brutto. Podatek obejmuje firmy, których przychody z reklam cyfrowych na całym świecie wynoszą co najmniej 100 mln USD, ale dotyczy reklam emitowanych na terenie stanu. Oznacza to, że faktycznie skierowany jest do największych platform czyli Amazona, Facebooka i Google.
Czy giganci pozywając stan mają szansę na wygraną? Mają. Biuro prokuratora generalnego ostrzegło w zeszłym roku, że istnieje pewne ryzyko, że sąd może uznać taki podatek za niekonstytucyjny. Ponadto – ponieważ postawa stanu Maryland wobec gigantów i należnych od nich danin jest inna niż władz federalnych – zachodzi tu niezgodność w kwestiach polityki zagranicznej. USA jako państwo ma w tym momencie inny stosunek do przedsiębiorców niż sam stan Maryland, a to już może sprawić, że lokalny sąd przyjrzy się sprawie z niepokojem.
Media najczęściej piszą o tym, jak małe podmioty a także instytucje, próbują bić się z technologicznymi molochami. Tym razem molochy biją się z państwem. Zaczęły w Australii i zapewne nie odpuszczą w Maryland. Chodzi o naprawdę ogromne pieniądze, a tych nikt nie chce oddawać.