Dzień po Walentynkach media relacjonują efekty dyskusji polityków PO nt. propozycji dotyczących kolejnych zmian w ustawie aborcyjnej. Politycy w części chcieliby zmian zezwalających kobietom na decydowaniu o sobie, a w części chcieliby powrotu do 1993 roku.
27 stycznia Trybunał Konstytucyjny wreszcie opublikował uzasadnienie październikowej decyzji dotyczącej aborcji z przyczyn embriopatologicznych, zwanych również eugenicznymi. Uzasadnienie ukazało się w Dzienniku Ustaw już po godzinie i tym samym stało się obowiązującym prawem w Polsce. Protesty kobiet trwały od jesieni. Głos ulicy wydawał się jednak nie do końca zgrywać z głosem polityków różnych frakcji.
Powrót do przeszłości
Demonstracje na ulicach były ilustracja pojęcia „kryzys zaufania”. Elity polityczne mogły poczuć się osamotnione przez tysiące protestujących, którzy nie szli pod sztandarami partyjnymi. Politycy, którzy zdecydowali się wyjść z biur na ulice, mogli poczuć się bliżej wyborców, zwłaszcza wtedy, gdy obrywali gazem po oczach albo byli ładowani do radiowozów.
Platforma Obywatelska bardzo ostrożnie podejmowała się dyskusji w sprawie terminacji ciąży i praw kobiet. Borys Budka z PO starał się ostrożnie lawirować pomiędzy oddaniem głosu kobietom, a wyrażaniem krytycznej opinii na temat swobodnego dostępu do aborcji. W niedawnym wywiadzie dla Rzeczpospolitej, Budka powiedział, że według niego w PO o powrocie do kompromisu aborcyjnego mowy być nie może. Nowa regulacja prawna w tej sprawie powinna być oparta na decyzji kobiety. Zastrzegł natychmiast, że osobiście jestem jednak przeciwnikiem aborcji na życzenie. Chwilę później jednak oświadczył, że nawet jako szef największej partii opozycyjnej, nie ma prawa narzucać swojego stanowiska w tego typu sprawach.
Postawa Budki, który w jednej wypowiedzi przyznaje kobietom prawo decydowania o sobie, krytycznie się o tym prawie wypowiada, a następnie podkreśla, że nikomu nie chce się narzucać, przełożyła się na postawę jego partii.
PO w rozkroku
Czy Platforma Obywatelska wciąż jest największą partią opozycyjną czyli cieszy się największym poparciem społecznym po PiS? Warto zwrócić uwagę, że każdy kolejny sondaż przynosi informacje o nowych różnicach pomiędzy partiami i ugrupowaniami. 15 stycznia w sondażu CBOS podano, że KO, jako ugrupowanie mieszczące w sobie również Platformę, spadło na 3 miejsce, za Polskę 2050 Hołowni. Jeszcze mniej entuzjazmu w sprawie miejsca PO na scenie politycznej pokazuje kolejne badanie opinii publicznej, zaprezentowane w końcu stycznia przez RP. Według niego w sukces wyborczy PO wątpi więcej niż 30% społeczeństwa, zaś w jej zwycięstwo w kolejnych wyborach wierzy 20 procent wyborców.
Czy oznacza to, że strategia stania w rozkroku w ważnej społecznej sprawie, jaką jest prawo kobiet do samostanowienia, może pomóc w poprawie pozycji PO?
W chwili, gdy tworzymy ten tekst frakcja konserwatywna w PO, grupująca 21 polityków (w tym dwie kobiety), zaprotestowała przeciwko opracowywaniu przez partię projektu zmian w prawie, rozszerzającego prawo do aborcji nie tylko o przesłankę embriopatologiczną, ale i o ważne przesłanki społeczne. W stanowisku tej frakcji czytamy między innymi: „Utożsamiamy się z dotychczasowym stanowiskiem Platformy Obywatelskiej w sprawie ochrony życia i dopuszczalności przerywania ciąży, wyrażonym w oficjalnych dokumentach, m.in. w Deklaracji Ideowej z 2001, które opiera się na przepisach wprowadzonych ustawą z 1993 roku. Wobec wielkiego kryzysu społecznego, spowodowanego zaostrzeniem przez PiS przepisów aborcyjnych, Platforma nie powinna zajmować radykalnego stanowiska i stawać się stroną w wojnie aborcyjnej, która spolaryzuje nasz kraj na wiele lat. Polacy oczekują, że Platforma jak dotychczas, poprzez swoje rozsądne, centrowe stanowisko uchroni Polskę przed tą wojną„.
Zmiany korelujące z głosem ulicy słyszanym od 2020 roku (czyli 27 lat po wprowadzeniu ustawy, na którą powołują się konserwatyści) próbuje opracować Kidawa-Błońska, wspominając o wprowadzeniu do nich tzw. czwartej przesłanki, żeby kobieta miała prawo wyboru w trudnej sytuacji pod pewnymi warunkami. Te warunki to miałaby być m.in. konsultacja z psychologiem. Na przykład po to, by uniknąć sytuacji, w której kobieta jest zmuszana do aborcji przez bliskich. PO powołuje się na podobne praktyki w krajach zachodnich. Prawo to miałaby kobieta mieć do 12 tygodnia ciąży.
Podczas gdy duża (chyba nie największa) partia opozycyjna rozdzierana jest w dyskusji, która była jasna dla kobiet na ulicach, Marta Lempart, przywódczyni Strajku Kobiet, przesłuchiwana w Polsce na okoliczność sprowadzenia zagrożenia dla życia demonstrantów, otrzymała pewne wyróżnienie. Czy PO i jej starania też zostaną jakoś dostrzeżone w świecie?