Przedstawiając na antenie TVP Info swoje plany wsparcia dla uczniów kończących naukę zdalną, minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zapowiedział walkę z otyłością i dodatkowe zajęcia sportowe. Chwalebne. Według ministra problem ten dotyczy głównie dziewcząt.
Dziewczynki – według Czarnka – są grube, nieruchawe i problematyczne. Troską ministra oczywiście jest więcej problemów dzieci: Przemysław Czarnek zapowiedział walkę z otyłością, z wadami wzroku, a szczególnie krótkowzrocznością, pomoc psychologiczną dla dzieci oraz dodatkowe zajęcia, które pomogą nadrobić zaległości w nauce. Mają też odbywać się dodatkowe zajęcia sportowe. Bo minister troszczy się o kłopotliwe dziewczynki.
Troska ministra, zapowiadającego przez Polską Agencję Prasową, że z okazji Wielkiego Postu zamierza sam zrzucić 5 kilo ze sporej nadwagi, mogłaby być zabawna, gdyby nie to, że opiera się na nieprawdziwych danych. Czy jest to wyłącznie symbol niekompetencji? A może chodzi o coś więcej?
Dzieci tyją
Problem nadwagi wśród polskich dzieci rzeczywiście jest alarmujący. Badały go różne gremia, w tym Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej (NCEŻ) finansowane z budżetu Ministerstwa Zdrowia w Ramach Narodowego Programu Zdrowia na lata 2016-2020.
Analiza objęła dwie grupy – dzieci i młodzież (w wieku 11-15 lat). Ze względu na specyfikę badania HBSC (badanie realizowane co 4 lata) w ocenie wykorzystano dane z 2014 i 2018 roku. Wyniki międzynarodowego badania HBSC z 2018 roku wskazują, że nadwaga występuje u 14,2% osób w wieku 11-15 lat, w tym otyłość u 2,3% ankietowanych nastolatków. Odsetki te są wyższe o kilka procent w porównaniu do wyników edycji tego badania z 2014 r. wtedy to nadwaga wystąpiła wśród 12,4% badanych, a otyłość u 2,4%.
Zgodnie z wynikami badania PITNUTS (2016 r.) problem nadwagi lub otyłości dotyczy niemal co trzeciego 8-latka (badanie COSI, 2016) oraz 10% dzieci w wieku 1-3 lat.
Ministerstwo nie eksponuje jednak drugiej strony tego samego procesu zaburzeń odżywiania. A szkoda, bo przywołane badania wskazują, że aż 12,6 % dzieci w wieku 11-15 lat było niedożywionych.
Dzieci nie dojadają
Na pewno są chudsze. Najnowsze (2018 r.) wyniki badania zachowań zdrowotnych młodzieży w wieku 11-15 oraz (międzynarodowe badanie HBSC) wskazują, że w Polsce nadmierna masa ciała występuje u 29,7% chłopców i 14,3% dziewcząt (wg kryteriów WHO, 2007). W stosunku do lat ubiegłych jest to tendencja wzrostowa.
Jednak subiektywne zadowolenie z wyglądu jest niższe u dziewczynek niż chłopców.
To zróżnicowanie w ocenie poziomu życia między płciami pojawia się w okresie dojrzewania- po 13 roku życia stwierdza publikacja pt. „ drowie uczniów w roku 2018 na tle nowego modelu badan HBSC”.
Badania ujawniają nie tylko niedożywienie u prawie 13% dzieci. Coraz powszechniejszy jest problem anoreksji czyli chorobliwych zaburzeń odżywiania zmierzających do utraty masy ciała. Zaburzenia odżywania ma 7 na 1000 kobiet, i 1 na 1000 mężczyzn. Ministerstwo Zdrowia podaje, że w Polsce szacuje się, że anoreksja może dotyczyć od 0,8–1,8 proc. populacji dziewczyn poniżej 18 roku życia. Chłopcy chorują znacznie rzadziej. Niektóre źródła podają, że proporcja zachorowań na anoreksję to 1 chłopiec na 5 dziewczynek.
Tak więc, jest to głównie problem dziewcząt. I to problem śmiertelny, bo na anoreksję umiera od 10 do 20% chorych.
Wychowanie do anoreksji
Anoreksja nazywana jest chorobą kultury medialnej. Chorzy starają się dorównać ideałom wyglądu promowanym głównie przez media. Oczywiście medialne wzorce przenikają też do dziecięcej społeczności innymi drogami.
Przykładem takich oddziaływań i tworzenia złudnych wzorców urody w świadomości dzieci jest lalka Barbie, kształtująca gusta dziewczynek od najmłodszych lat, jeszcze zanim zaczną je kształtować media.
Barbie, obecna w życiu dziewczynek od wczesnego dzieciństwa, nie tylko uczy konsumpcjonizmu. Ma też proporcje ciała biologicznie nieosiągalne dla człowieka. Obcowanie z nią jest jednym z czynników budowania u młodej osoby ideału piękna. Takim, często nieistniejącym, ideałom próbują dorównać dziewczynki.
Minister Czarnek się troszczy
Presję na odchudzanie dziewczynek stworzył swoim oświadczeniem minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Jego wypowiedź rodzi pytanie, czy w ogóle wie, o czym mówi i gdzie są jego doradcy.
A wystarczyłby telefon do Ministerstwa Zdrowia. Ministerstwo analizowało problem anoreksji i zlecało potrzebne badania. Są one na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia. Jako jedną z przyczyn anoreksji wskazano: brak akceptacji własnego wyglądu, tendencję do bycia perfekcyjnym, presję środowiskową, niskie poczucie własnej wartości.
Stygmatyzująca wypowiedź ministra na pewno chorym dzieciom nie pomogła. Rodzi też szereg pytań o tryb podejmowania decyzji w ministerstwie edukacji, kompetencje ministra, umiejętność skupienia wokół siebie fachowców i umiejętność współpracy z ekspertami.
Przede wszystkim zaś świadczy o braku wiedzy szefa resortu edukacji, w dziedzinach, w których podejmuje decyzje. Ignorancja i uleganie stereotypom to najprostsza droga do błędnych ocen sytuacji i do wdrażania złych rozwiązań. A to jest złe, bo mówimy o dzieciach w kryzysie i to poważnych: o zaburzeniach psychicznych, o braku fachowej pomocy dla takich dzieci, o kryzysie psychiatrii i systemu ochrony zdrowia psychicznego. Mówimy wreszcie o tym, że dzieci cierpią, chorują, zabijają się.
Cała ta sytuacja wydaje się po raz kolejny ujawniać osobiste poglądy pana ministra na edukację dzieci różnych płci? Czekamy niecierpliwie na wdrożenie zapowiedzianej w Gościu Niedzielnym przez Przemysława Czarnka nauki wychowania seksualnego w oparciu o encykliki papieskie.