Kraje postrzegane w Europie jako konserwatywne, tj. Polska i Węgry, robią mniej testów na COVID-19 niż kraje postrzegane jako socjalistyczne. W Polsce robi się mało testów, a pozytywne z nich to blisko 20 procent.
Ilość wykonywanych testów na COVID-19 różni się w poszczególnych krajach. Według WHO ilość testów powinna być taka, by można było kontrolować transmisję wirusa. Powyżej 20 procent testów pozytywnych to ilość, która oznacza, że na testy kieruje się głównie osoby, które są zakażone prawie z całą pewnością. Potwierdza się w ten sposób diagnozę zakażenia przy osobach, u których obraz kliniczny może być wystarczający dla prawidłowego rozpoznania choroby. Oznacza to, że państwo nie panuje nad pandemią.
Szeroka skala wykonywania testów pozwala na wychwycenie zakażeń bezobjawowych i na skuteczne przeciwdziałanie transmitowaniu infekcji.
Wg bieżących statystyk w Polsce ostatnio wykonano 189,74 testy na 1000 mieszkańców. Tego samego dnia, tj. 8 stycznia odnotowano narastająco, na Węgrzech wykonano 243,07 testy na 1000 mieszkańców. W Polsce testów pozytywnych było 18,7 procent. Na Węgrzech 14,4 procent.
W tym czasie w Danii wykonano 1,898,69 testów na 1000 mieszkańców, a testów pozytywnych było 1,6 procenta. W Norwegii wykonano 544,4 testy na 1000 mieszkańców, a testów pozytywnych było 1,8 procenta. Oznacza to, że od początku pandemii w Danii sprawdzono stan zdrowia każdego mieszkańca nawet dwukrotnie.
Grafika pochodzi z ourworldindata.org